piątek, 26 listopada 2010

Wybory, wybory i... po wyborach...

Według najnowszych danych Państwowej Komisji Wyborczej:
- KWW Porozumienie Samorządowe 2002: 27.6% głosów
- KW Platforma Obywatelska RP: 18.7%
- KW Sojusz Lewicy Demokratycznej: 18.4%
- KW Prawo i Sprawiedliwość: 15.9%
- KWW Oleśniczanie: 14.9%
- KW Dla Oleśnicy: 3.2%
- KWW Dariusza Konopki Nowoczesna Oleśnica: 1.3%

Frekwencja w wyborach do Rady Miasta wyniosła 39.4%

W wyborach na burmistrza:
- Jan Bronś: 70.9%
- Halina Anna Dzięgło: 15.5%
- Przemysław Antoni Myszakowski: 13.6%

Frekwencja w wyborach na burmistrza wyniosła 39.5%


A więc: gratulacje zwycięzcom i chwała zwyciężonym!

Komentarz zacznijmy od frekwencji - zatrważająco niska, niższa niż 4 lata temu, gdy wyniosła 41.7%. To bardzo niedobrze. Bo świadczy to o kilku negatywnych sprawach. Po pierwsze: o tym, kto ma zasiadać we władzach miasta (czy jako burmistrz, czy jako radny) decyduje mniejszość. Po drugie: pomimo tego, że nasi dziadkowie, rodzice, koledzy przez pokolenia walczyli o demokrację i dopiero od 20 lat mogą się w pełni z niej cieszyć, to w tym czasie zdążyli się już nią zmęczyć. Zamiast korzystać z pełni praw, jakie ona daje, doszli do wniosku, że nie warto iść na wybory, bo i tak nic się nie zmieni... I dlatego też świadomie i dobrowolnie zrezygnowali ze skorzystania z uprawnień, jakie daje im demokracja. Dziwię się, bo przecież takie oddanie głosu na kogokolwiek - nic nie kosztuje. Nawet długopisu brać ze sobą nie trzeba... A można sobie przy okazji spacerek dla zdrowia  zrobić...
Czy taki ktoś ma prawo później narzekać, że w mieście źle się dzieje? Że władza się nie sprawdza? Osobiście uważam, że nie... Jestem za modelem demokracji, w którym wybory byłyby obowiązkowe. Być może wtedy demokracja zostałaby doceniona przez większość, a o przyszłości naszych miast, gmin, powiatów, województw i kraju decydowaliby ludzie wybrani przez większość...

Jeśli chodzi o wybory na burmistrza: No cóż... Tutaj lider przedwyborczych sondaży był silny słabością swoich konkurentów. Brak zdecydowanego i charyzmatycznego lidera opozycji, który mógłby przyciągnąć głosy wyborców nie do końca przekonanych do p. Bronsia przesądził o wyniku wyborów i rozmiarach wygranej dotychczasowego burmistrza. Do tego doliczyć należy jeszcze przedwyborcze podkładanie się lokalnych PO i SLD, które (zwłaszcza w przypadku tej pierwszej) nie mając w swoich szeregach osoby na tyle rozpoznawalnej, która mogłaby pociągnąć listę, postawiły na burmistrza, z nadzieją, że dzięki niemu zapewnią sobie wynik wyborczy na przyzwoitym poziomie. Sprytnie... Ale zupełnie bez polotu. Owszem, wynik został osiągnięty... Tylko co dalej?
No i brawa dla p. Haliny Dzięgło, która (przynajmniej na chwilę) skończyła z wizerunkiem "pani z gazetki parafialnej" i zaistniała w świadomości Oleśniczan jako kandydat na burmistrza. No i wykazała się większym temperamentem niż większość lokalnych "liderów" partyjnych, a jednego nawet pokonała w bezpośrednim starciu!

I wreszcie wybory do Rady Miasta... Dla mnie i znajomych ze Stowarzyszenia Dla Oleśnicy, mając na względzie niską frekwencję, wynik wyborów nie jest zaskoczeniem. W ogromnej większości ludzie głosowali na ugrupowania, które znają. Nawet nie na osoby, które znają, ale właśnie na ugrupowania. Wystarczy spojrzeć na wyniki i wnioski nasuwają się same: do Rady Miasta wybrane zostały osoby zajmujące na listach wyborczych miejsca od 1-3. To dowodzi tezie, że nie liczą się zasługi, nie liczą się dotychczasowe dokonania i działalność (a raczej bezczynność) w radzie - liczy się przynależność (partyjna) i miejsce na liście. Wyjątki są dwa: p. Jan Rybiałek, który startował z miejsca dziewiątego, oraz p. Katarzyna Jurzyk, która w miejsce p. Bronsia wejdzie do Rady. Będąc szósta na liście PS2002 uzyskała niezły wynik.
Smutna to konstatacja z tą przynależnością partyjną, ale prawdziwa. Dlatego też nie dziwi mnie aż tak bardzo wynik KW Dla Oleśnicy. Jako ugrupowanie zupełnie nieznane startowaliśmy z zerowego poziomu, a uzyskaliśmy wynik ponad 3%. Niby nie ma się czym chwalić, ale żałować też nie ma czego. Możemy natomiast pochwalić się tym, że rekomendowane przez nas osoby: Janusz Marszałek i Marek Laryś jako pierwsi przedstawiciele naszego powiatu w historii samorządu zostali wybrani do sejmiku województwa dolnośląskiego z listy KWW Rafała Dutkiewicza. I tutaj sukces jest ogromny!

Ze swojej strony mogę zapewnić, że Stowarzyszenie będzie działało nadal, jako opozycja ujmijmy to "pozaparlamentarna". Zgodnie uważamy, że praca w Radzie Miasta miała być środkiem do osiągnięcia pewnych celów, a nie celem samym w sobie, a sama obecność w radzie naprawdę nie jest szczytem naszych ambicji. Celem ma być działalność prospołeczna, dla dobra Oleśnicy i jej mieszkańców. Środki? Środki się znajdą... Mamy wiele pomysłów w zanadrzu i zapał do działania. W końcu przedstawiliśmy "Propozycje Dla Oleśnicy"... A to zaledwie początek...

poniedziałek, 8 listopada 2010

Bliskie spotkania z Rafałem...

Serdecznie zapraszamy w czwartek 11. listopada, na godz. 11:30 na oleśnicki rynek. Wraz z Rafałem Dutkiewiczem wyruszymy stamtąd w kierunku placu Zwycięstwa, w miejsce głównych obchodów Święta Niepodległości w naszym mieście.
Źródło: TuWroclaw.com

Prezydent Wrocławia przedstawi kandydatów swojego komitetu do sejmiku województwa dolnośląskiego - Janusza Marszałka i Marka Larysia oraz kandydatów KW Dla Oleśnicy do Rady Miasta Oleśnicy. Będzie okazja porozmawiać oko w oko, twarzą w twarz, ręka w rękę.
Serdecznie zapraszamy!

PS. Niech sobie partie organizują konwencje i na nich przedstawiają "programy"... Na zdrowie...