czwartek, 21 października 2010

Niezależny? Już nie bardzo...

Stało się! Stała się rzecz straszna, aczkolwiek co bardziej obeznane z tematem oleśnickie wróbelki już o niej ćwierkały. Niby nic, a jednak!

Niezależny burmistrz Oleśnicy oficjalnie stracił swoją niezależność. Jak podała prasa, jeden z lokalnych "liderów" partii rządzącej (w mieście, powiecie i kraju) oficjalnie został on kandydatem tej partii na burmistrza Oleśnicy. Niestety nie wiadomo, czy "lider" ten popełnił lapsus (no cóż... specjalistą od marketingu politycznego to on zdecydowanie nie jest...) czy rzeczywiście nasz niezależny burmistrz dostał nominację partii i tym samym pogrzebał swoją niezależność.

Zastanawiam się jak to możliwe, że ten człowiek, na każdym kroku akcentujący swoją bezpartyjność, swoje oddanie samorządowi i Oleśnicy, dogadał się z partyjnymi kacykami z Oleśnicy (Wrocławia? Warszawy??) i uzyskał ich oficjalne poparcie w wyścigu o następną kadencję? Jak dla mnie "niezależność" i "partia" to rzeczy, których połączyć się nie da... Jak ogień i woda. Jak Jaś i Małgosia. Jak Anakin i Luke Skywalkerowie...

Należy nadmienić, że do tej pory program wciąż urzędującego burmistrza był tożsamy z programem stronnictwa, którego był współtwórcą, reprezentantem i przywódcą. Jak zatem mają czuć się kandydaci tego stronnictwa, gdy ich wódz na miesiąc przed wyborami zbratał się z ogólnopolską organizacją partyjną, która definicję samorządności odczytuje zgoła odmiennie niż ludzie samorządem zajmujący się na co dzień? Zostali pozbawieni mentora. Wraz z mentorem odszedł ich program wyborczy... Jak teraz ci kandydaci mają spojrzeć w oczy wyborcom, na których głosy wciąż liczą? Jak mają teraz czuć się sami wyborcy, którzy do tej pory dość tłumnie i solidarnie popierali burmistrzowe stronnictwo i samego burmistrza, do tej pory dumnego ze swojej niezależności? 


Niestety może okazać się, że to partyjne poparcie, to część większego, dalekosiężnego planu obydwu stron (a konkretniej burmistrza i wrocławskiej centrali partii rządzącej). Wystarczy spojrzeć na kalendarz wyborczy: za rok czekają nas wybory parlamentarne... Kto wie, czy w związku z tym, również nie będziemy zmuszeni wybierać nowego burmistrza...

Wciąż stoję na stanowisku, że partyjne rządy w naszym mieście nic do niczego dobrego  doprowadzą. Dlatego też ponawiam hasło z poprzedniego wpisu:


Amen!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz...