wtorek, 29 marca 2011

Opłaty parkingowe stały się faktem

Jeden z najgorętszych tematów w naszym mieście od kilku tygodni: STREFY PŁATNEGO PARKOWANIA w centrum. Kolejne wielkie dzieło naszego gospodarza stało się faktem. Podczas głosowania na dzisiejszej sesji Rady Miasta 14 radnych (PS2002, PO, SLD) poparło projekt Burmistrza; zaledwie 4 było przeciw (Oleśniczanie, PiS), 1 radny wstrzymał się (PiS).

Zaczęło się od wystąpienia Pana Burmistrza. Tłumaczył, że wreszcie jest dobry czas na wprowadzenie takich opłat, bo w końcu miast przejęło od powiatu wszystkie drogi mające się znaleźć w strefie. Tłumaczył, że w Oleśnicy daje się zauważyć bardzo szybki przyrost samochodów - w tempie około 6% rocznie. Tłumaczył, że w samym centrum NIE DA SIĘ JUŻ WYBUDOWAĆ nowych miejsc postojowych. Tłumaczył, że nadrzędnym celem tej uchwały jest ZWIĘKSZENIE FLUKTUACJI wolnych miejsc na parkingach już istniejących i że wszędzie, gdzie wprowadzono opłaty za parkowanie, zwiększyła się dostępność miejsc parkingowych. W ten ostatni argument osobiście wątpię. Najwyraźniej Pan Burmistrz dawno nie próbował zaparkować swojego służbowego samochodu w centrum Wrocławia.

Pan Burmistrz złożył również deklarację (Słowną! Nic na piśmie!), że po wprowadzeniu płatnych parkingów miasto SPRÓBUJE wybudować wielopoziomowy parking w okolicach ul. Okrężnej, na zasadzie partnerstwa cywilno-prawnego. Nie było ani słowa o finansowaniu Straży Miejskiej z wpływów pochodzących z opłat. Jako naoczny świadek dzisiejszej sesji, niniejszym odnotowuję fakt złożenia takiej deklaracji. Za kilka lat sprawdzimy, czy aby nie były to tylko puste słowa.

Pan Burmistrz pochwalił również swój projekt mówiąc, że "jesteśmy jednymi z nielicznych, którzy (wprowadzając opłaty parkingowe) wprowadzają szereg udogodnień dla przedsiębiorców w postaci abonamentów". Chyba wypadałoby w tym miejscu podziękować...

Następnie rozpoczęła się seria pytań od radnych. O najbarwniejszą wypowiedź postarał się radny SLD (były wiceprezes Pogoni Oleśnica), który w szale uniesień powiedział mniej więcej co następuje: "Burmistrzu! Wspaniały pomysł! Gratuluję Panu i dziękuję!", co można odczytać jako swoistą laurkę pod adresem gospodarza Oleśnicy. Czy w kalendarzu jest jakiś "Dzień Burmistrza"? Ze słów  radnego można wywnioskować, że jest i to pewnie już niedługo...

Następnie swoje argumenty przedstawili radni miejskiej opozycji. Jeden z nich zasugerował, że "może o to chodzi, żeby oleśnickie markety miały łatwiej, bo tam parkingi będą bezpłatne na pewno".  Na podobne argumenty Pan Burmistrz odpowiedział, że opłaty parkingowe, jak dowodzi praktyka,  to jest pomoc dla przedsiębiorców, bo klient statystycznie wydaje więcej na paliwo jeżdżąc w koło i szukając miejsca do zaparkowania, niż wydałby w parkometrze. Zatem według Pana Burmistrza, możliwość zaparkowania na miejscu, które może (ale wcale nie musi - patrz przykład Wrocławia) być wolne, stanowi pomoc dla oleśnickich przedsiębiorców, a nie przeszkodę. Pożyjemy, zobaczymy.

Generalnie wniosek opozycji był taki, ze uchwała jest nieprzemyślana, bo do tej pory nikt nie przedstawił żadnych kosztorysów, żadnych kalkulacji, bo mogłoby się zdarzyć, że miasto będzie dopłacać do tego interesu. I tu zgadzam się w całej rozciągłości! Co prawda Pan Burmistrz w odpowiedzi na ten argument zaczął sypać (z pamięci) liczbami: 40 tys. PLN, to miesięczne koszty utrzymania strefy płatnego parkowania; wpływy powinny być o 10-12-15 tys. większe. Skąd te liczby? Sam Pan Burmistrz chwileczkę wcześniej powiedział, że niemożliwe było policzenie zmian strumienia samochodów itp. itd. Śmiem twierdzić (zresztą nie tylko ja), że nikt nie przedłożył do wglądu radnym żadnego kosztorysu, bo nikt takiego kosztorysu najzwyczajniej w świecie nie przygotował. A jeśli się mylę, to dlaczego radnym nie zaprezentowano takich kalkulacji? Sypanie liczbami z rękawa, bez kartki, bez kosztorysu, nie zrobiło dobrego wrażenia...

Argumenty opozycji zdały się na nic. Uchwała autorstwa Pana Burmistrza przeszła zdecydowaną większością głosów. Niestety, z zewnątrz wyglądało to trochę tak, jakby wprowadzono "dyscyplinę partyjną" i radni z koalicji zostali zobowiązani do głosowania za przyjęciem uchwały. Czy tak było? O tym pewnie nigdy się nie dowiemy. Tak czy siak, Pan Burmistrz i radni pokazali w jakim poważaniu mają MERYTORYCZNE argumenty mieszkańców miasta, czyli de facto swoich wyborców. A przecież cztery miesiące temu, w listopadzie, wszyscy tak ładnie uśmiechali się do wyborców z plakatów...

W tej chwili pozostaje tylko przyjąć to, co nam Ratusz przygotował. Jak to wyjdzie w praktyce? Zobaczymy. Proponuję co roku, przy podsumowaniach budżetowych, sprawdzać czy miasto dopłaca do utrzymania strefy płatnego parkowania, czy może ogólny bilans wyjdzie na plus. Przykłady (tutaj, tutaj i tutaj) pokazują, że nie zawsze wprowadzenie opłat parkingowych wiąże się ze zwiększonymi wpływami do miejskiego budżetu. Czasem miasto musi dopłacać. A dopłacanie do płatnego parkingu z publicznych (naszych!) pieniędzy zakrawa już o nonsens.

To była moja pierwsza wizyta na sesji Rady Miasta. Wrażenie porażające - in minus! Długo by o tym pisać. Być może w którymś z następnych wpisów.

PS. Dziękuję wszystkim za pozytywny (z reguły) odbiór relacji live na stronach portalu MojaOlesnica.pl. Wierzcie lub nie, ale to wszystko wyszło bardzo spontanicznie, nie planowałem tego.

czwartek, 24 marca 2011

O tym, jak rycerz pogroził szabelką, a smok zagrał mu na nosie

Kilkanaście dni temu Pan Burmistrz naszego pięknego miasta wystosował pod adresem dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad bardzo stanowczy protest przeciwko wprowadzeniu opłat za przejazd oleśnicka obwodnicą.

 Fakt ten odbił się szerokim echem we wszystkich oleśnickich mediach. Gazety przedrukowały jego treść; mówiło się o kulturalnym, acz bardzo zdecydowanym tonie tego listu.

Tak piękny i heroiczny obraz, został niestety wkrótce splamiony przeze mnie. Byłem chyba jedną z pierwszych osób, które zauważyły, że ten protest:
- miał niewłaściwego adresata (adresatem powinien być minister infrastruktury, premier, a nie dyrektor GDDKiA);
- był działaniem po niewczasie (np. sąsiedni Wrocław zaprotestował już 2 miesiące wcześniej);
- był działaniem w pojedynkę;
- był działaniem na pokaz, którego celem było ukazanie Pana Burmistrza jako bohatera troszczącego się o komfort życia mieszkańców Oleśnicy.

Dwa dni temu klamka zapadła. Dwa dni temu, czyli 2 tygodnie po głośnym proteście naszego Burmistrza. Premier (a nie dyrektor GDDKiA!!) podpisał rozporządzenie, oficjalnie zatwierdzające decyzję o wprowadzeniu elektronicznego systemu opłat. System ten ma zostać wprowadzony od 1. lipca bieżącego roku.

No cóż... Nie lubię tego zwrotu, ale... "a nie mówiłem"?

środa, 23 marca 2011

Parkingowe być albo nie być



Już za kilka dni rozstrzygnie się sprawa płatnych parkingów w naszym mieście. Według projektu uchwały, nad którym mają "debatować" radni na najbliższej sesji Rady Miasta, ma zostać wprowadzona jedna strefa płatnego parkowania w obrębie centrum miasta i w okolicach Sądu Rejonowego.

Natomiast sprawa płatnych parkingów w okolicach sal: widowiskowej i sportowej - jest już praktycznie przesądzona. Z oleśnickich gazet dowiedzieliśmy się, że w tym przypadku decyzja zależy wyłącznie od Pana Burmistrza, który wystarczy, by w tym celu wydał odpowiednie zarządzenie.

Gdy zapytano mnie kiedyś, co sądzę o płatnych parkingach w Oleśnicy, stwierdziłem, że nie mam nic przeciwko, pod warunkiem, że zostanie jasno powiedziane, że przychody uzyskane z tego tytułu zostaną przeznaczone na budowę pierwszego podziemnego/wielopoziomowego parkingu w naszym mieście. Jednak po rozmowach z mieszkańcami zmieniłem swoje zdanie i zdecydowanie jestem przeciwny takim posunięciom. Dlaczego? Może po kolei...

Po pierwsze: w projekcie uchwały brak jest jakichkolwiek planów co do zagospodarowania przychodów z opłat parkingowych. Żeby chociaż w materiałach podanych do publicznego wglądu pojawiło się uzasadnienie takiego projektu i żeby chociaż w tym uzasadnieniu pojawiła się jakaś wzmianka na ten temat. Takiego uzasadnienia nie ma. Jest co prawda wzór "mandatu" za nieuiszczenie opłaty parkingowej, sygnowany przez Sekcję Dróg Miejskich, co może sugerować, że opłaty te zostaną zainwestowane w remonty dróg należących do miasta. Jednak równie dobrze środki z tytułu opłat parkingowych mogą być dla Pana Burmistrza sposobem na załatanie dość napiętego miejskiego budżetu, bo przecież kadencję należy zacząć z przytupem: od wydatków na zabawki dla siebie i radnych. Bo przecież zabawki te są elementem nowatorskiej strategii promocyjnej autorstwa Urzędu Miasta Oleśnicy. Idąc tym tropem można założyć, że po przyjęciu tej uchwały, kolejnym etapem tej strategii będą darmowe parkingi dla rajców i urzędników.

Po drugie: jaki sens ma wprowadzenie takich opłat za parking pod MOKiSem? Najważniejszymi argumentami autorów uchwały jest ograniczenie ruchu kołowego i zwiększenie dostępności miejsc parkingowych. Czy rzeczywiście Pan Burmistrz chce ograniczyć ilość ludzi odwiedzających MOKiS - jeden z jego sztandarowych projektów? No bo przecież tak można odczytać tę argumentację. Jeśli chodzi o zwiększenie dostępności miejsc parkingowych - spójrzmy na większego sąsiada Oleśnicy. Czy we Wrocławiu zwiększyła się rotacja aut parkujących w okolicach rynku? Może odrobinkę, ale na pewno nie w takim stopniu, jakiego życzyliby sobie wrocławscy urzędnicy.

Po trzecie: opłaty za parkowanie to taka specyficzna forma opodatkowania - od luksusu. Podatniku: chcesz mieć luksus parkowania w centrum miasta? Opodatkuj się! Niestety, przykrym zbiegiem okoliczności jest fakt, że Pan Burmistrz planuje wprowadzić ten podatek w czasie, gdy najczęstszym tematem rozmów Polaków jest drożyzna i rosnące ceny przede wszystkich tych najpotrzebniejszych i najbardziej podstawowych artykułów, jak chleb, czy cukier.

Po czwarte: realne zagrożenie dla prywatnych przedsiębiorców: ilość klientów odwiedzających ich siedziby może się zmniejszyć. Niewykluczone, że sami przedsiębiorcy będą chcieli zrekompensować koszty ponoszone z tytułu opłat parkingowych poprzez podniesienie cen oferowanych przez siebie artykułów i usług. Stracą i przedsiębiorcy, i ich klienci.

Po piąte: współczuję mieszkańcom ulic, które leżą w najbliższym sąsiedztwie strefy płatnego parkowania. Tutaj, z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, iż okoliczne uliczki, podwórka i każde miejsce, w które jest w stanie zmieścić się samochód będą przeżywały oblężenie. No bo czymże jest te parędziesiąt metrów na piechotkę, skoro jest możliwość zaoszczędzenia tych kilku złotych.

I na koniec przykład z własnego doświadczenia: mieszkam na Serbinowie. Codziennie z małżonką odwozimy dzieci do Przedszkola nr 1. Codziennie parkujemy na parkingu znajdującym się tuż przy budynku przedszkola, który znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie strefy płatnego parkowania, ale jednak poza nią. W chwili obecnej cała procedura wyjścia z samochodu, odprowadzenia dzieci do przedszkola, przebrania ich i powrotu do samochodu zajmuje niewiele, bo (oczywiście w zależności od pory roku) od 5 do 15 minut. Gdy strefa płatnego parkowania zostanie wprowadzona, o miejscu na dotychczasowym parkingu będziemy mogli jedynie pomarzyć. Gdzie będzie najłatwiej zaparkować? Najpewniej na parkingu płatnym. Czyli cała procedura, nie dość, że się wydłuży, bo trzeba będzie znaleźć parkomat, zapłacić, wyłożyć bilet parkingowy za szybę, przejść do przedszkola i wrócić, to jeszcze koszty się zwiększą - dla nas (mam na myśli wszystkich rodziców w podobnej sytuacji),  którzy na co dzień wcale nie okupujemy namiętnie miejsc parkingowych. My, którzy płacimy duże pieniądze za miejskie (czytaj: "państwowe") przedszkole (w moim przypadku - 2 dzieci - są to kwoty rzędu 600-650 złotych miesięcznie, na co składa się wyżywienie, angielski i rytmika), bo przecież miasto jakiejś specjalnej polityki "prorodzinnej" nie prowadzi (we Wrocławiu miasto często dopłaca, w związku z czym rodzice ponoszą mniejsze koszta związane z przedszkolem); to jeszcze teraz będziemy zmuszeni wpłacać do miejskiego budżetu kolejną daninę w postaci opłaty parkingowej.

A na to mojej zgody nie ma...

Update:
Niniejszym dołączam do akcji protestacyjnej:

niedziela, 13 marca 2011

List do GDDKiA. A może coś więcej?

Czy można jeszcze wpłynąć na decyzję rządu o wprowadzeniu opłat za przejazd oleśnicką obwodnicą?

Dla przypomnienia: Ministerstwo Infrastruktury przygotowało projekt rozporządzenia, w którym obwodnica Oleśnicy (na odcinku węzeł Cieśle - węzeł Dąbrowa) wymieniana jest wśród tras, na których mają być pobierany opłaty za przejazd samochodów ciężarowych (powyżej 3.5 tony) i autobusów. Łatwo sobie wyobrazić skutki takiej decyzji: w ramach ograniczenia kosztów transportu, pewna część ruchu ciężarowego z pewnością wróciłaby na ulice naszego miasta. A to wiązałoby się z powrotem do szarej, smutnej rzeczywistości, pełnej uciążliwych korków komunikacyjnych, hałasu i dróg w jeszcze bardziej opłakanym stanie.

Czy można jeszcze wpłynąć na decyzje podejmowane w Warszawie, godzące w interes naszego miasta i nas samych? Pewnie tak, gdyż podlinkowany przeze mnie dokument jest jedynie projektem rozporządzenia, co oznacza, że ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Nie mniej jednak szkoda, że władze naszego miasta dopiero po 2 miesiącach obudziły się z letargu. Właśnie mniej więcej dwa miesiące temu, Ministerstwo Infrastruktury ujawniło swoje plany. Powstał wówczas bardzo duży szum medialny, zaczęły protestować różne środowiska, w tym samorządowcy z prezydentem Wrocławia, Rafałem Dutkiewiczem na czele. Nasz Burmistrz nie wyrażał niezadowolenia (a przynajmniej nie robił tego publicznie). W tej chwili, niestety, czasu pozostało bardzo niewiele, gdyż system ma zostać wprowadzony już 1. lipca br. Dopóki klamka nie zapadła, można próbować...

Jaką inicjatywę podjąć? No cóż... Wysłanie listu do dyrektora GDDKiA, szefa instytucji jedynie wykonującej zarządzenia Ministerstwa Infrastruktury do najlepszych pomysłów nie należało. Prawdę mówiąc dziwię się, że Burmistrz z 20-letnim doświadczeniem pracy w samorządzie, zatrudniający 2 zastępców, otaczający się doradcami i specjalistami z różnych dziedzin, swój protest złożył właśnie na ręce dyrektora GDDKiA. Swoją drogą ciekaw jestem czy i jaką odpowiedź dostanie.

Poniżej przedstawiam moje propozycje. Może niezbyt oryginalne, ale na pewno lepsze, niż wysyłanie listów pod niewłaściwy adres.
Po pierwsze: lobbing. Nasz Burmistrz jest osobą znaną i rozpoznawalną. Znaną również politykom. W mediach oleśnickich pojawiały się informacje o spotkaniach i wspólne fotografie Pana Burmistrza z politykami partii obecnie rządzącej w kraju: z posłami, p. Huskowskim i p. Jarosem; z posłanką Wolak; z byłym wojewodą, obecnym wicemarszałkiem województwa, p. Łapińskim; i zapewne jeszcze z wieloma innymi, o których nie było dane nam się dowiedzieć. Czy Pan Burmistrz i jego zastępca, lokalny działacz Platformy Obywatelskiej, próbowali wykorzystać swoje znajomości w celu nakłonienia członków Rady Ministrów do zmiany planów? Wydaje mi się, że tych działań zabrakło. A przynajmniej mogę nie widać ich w opublikowanych w internecie informacjach o pracy Burmistrza i jego zastępców w okresach międzysesyjnych.
Po drugie: nie w pojedynkę! Skutki wprowadzenia opłaty za przejazd obwodnicą byłyby odczuwalne nie tylko dla mieszkańców samej Oleśnicy, ale również gminy Oleśnica. Myślę, że również w interesie Starostwa Powiatowego leżałoby zachowanie obecnego stanu rzeczy. Więc dlaczego nie połączyć sił i wspólnie nie wystosować takiego protestu? Idąc dalej - dlaczego nie dołączyć do protestującego prezydenta Dutkiewicza, który jest zdecydowanie większym graczem zarówno na arenie lokalnej jak i krajowej? W końcu interes jest wspólny - bezpłatne obwodnice. Tak, wiem, Oleśnica walczy o swoją obwodnicę, a Wrocław walczy o swoją. Ale pojedynczy głos jest zwykle mniej słyszalny, niż krzyk tłumu... No chyba, że istnieją jakieś inne przyczyny, dla których Burmistrz Oleśnicy nie występować ze wspólną inicjatywą z prezydentem Wrocławia, który, jak powszechnie wiadomo, do ulubieńców Platformy Obywatelskiej nie należy...
Po trzecie: podpisy mieszkańców. To chyba najpowszechniejsza forma protestu i przedstawiania opinii lokalnych społeczności. Tutaj widzę doskonałe pole do działania dla samorządowców i radnych. Są to osoby, które sprawują swój mandat z nadania publicznego; osoby cieszące się poparciem i zaufaniem mieszkańców; osoby otwarte na mieszkańców, mające z nimi dobry kontakt i znające palące ich problemy oraz mające wpływ na najważniejsze decyzje dotyczące naszego miasta (a przynajmniej my wszyscy życzylibyśmy sobie i "naszym" radnym, żeby te wszystkie przymioty ich dotyczyły). Może by tak właśnie im powierzyć zadanie zbierania wśród Oleśniczan podpisów pod listem protestacyjnym? Jeśli burmistrz, jego zastępcy, każdy z radnych przynieśliby jedynie po 100 podpisów (taka ilość głosów wystarczyła - z jednym małym wyjątkiem - by uzyskać mandat radnego), mielibyśmy w sumie 2400 podpisów, co stanowi 8% liczby dorosłych mieszkańców naszego miasta. Kolejne 100 podpisów uzbieranych przez samorządowców (195 głosów: taka była średnia liczby głosów uzyskanych przez obecnych radnych podczas ostatnich wyborów samorządowych), dałoby w już 16% liczby mieszkańców (dla porównania: pod obywatelskim projektem ustawy wymagana jest liczba 100 000 podpisów, co stanowi zaledwie około 0.33% liczby wyborców). Taka aktywizacja radnych udowodniłaby, że w pełni zasłużyli na zaufanie wyborców i do pewnego stopnia ucięłaby spekulacje na temat "bezradności" radnych.
Po czwarte: adresat. GDDKiA ani jej dyrektor nie posiadają żadnych kompetencji ani praw do podejmowania decyzji w tej sprawie. Kto ma? Minister Infrastruktury, Rada Ministrów, Prezes Rady Ministrów. Może również wojewoda dolnośląski, jako przedstawiciel Rady Ministrów w województwie.

Czy warto podejmować jeszcze jakieś działania? Tego nie wiem. Wszystko zależy od tego, czy rząd zgodzi się na jakieś dyskusje w tym temacie, czy nie. Czy projekt jest jeszcze projektem, czy już rozporządzeniem, tylko opinia publiczna jeszcze nie została o tym fakcie poinformowana. Wystosowanie do organów decyzyjnych oficjalnego protestu, popartego kilkoma tysiącami podpisów raczej nie zaszkodziłoby. A może by pomogło, bo pamiętajmy, że rok 2011 jest kolejnym rokiem wyborczym.

W ostateczności, gdy ministerstwo nie będzie chciało iść na żadne ustępstwa, można by pójść w ślady prezydenta Wrocławia, który wprowadził drastyczne ograniczenia w ruchu ciężarowym na terenie Wrocławia. Takie rozwiązanie też byłoby możliwe. Ale czy dobre? Na pewno lepsze, niż bierne przyglądanie się...

Jeśli ktoś ma jakieś inne pomysły - zapraszam do dyskusji: w komentarzach, albo na maila: siedlaq@gmail.com.

piątek, 11 marca 2011

Prawdziwa cnota...

Po ostatnim wpisie na blogu i po (tym razem niezainicjowanej przeze mnie) informacji o nim na portalu MojaOlesnica.pl, przez portal ten przetoczyła się mała burza, której efektem są komentarze internautów - często bardzo skrajne, od wyrazów aprobaty i motywacji do dalszego działania, poprzez krytykę umiarkowaną, typu "czepiasz się Pan", aż po ostrą, bezpardonową krytykę, często niepozbawioną epitetów i odniesień personalnych.

Uprzejmie informuję, że nie mam zamiaru odpowiadać na personalne zaczepki pod moim adresem.  Sprowadzanie dyskusji na tematy osobiste, niezwiązane z głównym wątkiem, to jeden ze sposobów na odwrócenie uwagi czytelnika od istoty przedstawianych problemów. Autorzy takich komentarzy często uciekają się do tego typu metod w chwilach bezradności, gdy nie są w stanie podważyć argumentów rozmówcy. Nie sposób również dyskutować z ludźmi, których poziom wypowiedzi schodzi poniżej ogólnie przyjętych standardów. Dlatego niech niniejsze słowa pozostaną pierwszym i ostatnim komentarzem na tego typu wypowiedzi. Na wieki. Z góry dziękuję za zrozumienie...

Na posądzenia o "krytykę dla sztuki" odpowiadam: nie znoszę pewnych zachowań i schematów, które niestety są typowe dla ludzi, którzy są u władzy. I żebym nie został źle odczytany: mam na myśli nie tylko nasze, oleśnickie podwórko. Po prostu mówię, co mi się nie podoba. A że tylko prawdziwa cnota krytyki się nie boi, to już inna sprawa...
Nie krytykuję samej idei, jaka przyświecała temu protestowi. Ale na litość boską: czymże podpadł dyrektor GDDKiA Burmistrzowi Oleśnicy, że ten wysuwa tak stanowcze żądania pod jego adresem? Pan Burmistrz ma zastępców, doradców... Ciekaw jestem, kto mu doradził, by napisać właśnie do GDDKiA?
Osobiście poprę każdy rozsądny protest w tej sprawie. Sam nawet mam pewien pomysł na temat sposobu wyrażenia sprzeciwu przeciwko decyzjom zapadającym w Warszawie, które uderzają w interes ogromnej większości mieszkańców naszego miasta. Ale do głowy by mi nawet nie przyszło, by swoje protesty kierować do GDDKiA. A propos:  najprawdopodobniej właśnie tego pomysłu będzie dotyczył mój kolejny wpis.  Nie będzie to pomysł rewolucyjny, bo taki być nie może. Trudno sobie wyobrazić, byśmy się przykuwali łańcuchami do barierek przy obwodnicy. Trudno też domagać się tego od naszych włodarzy. Ciężko też szukać podstaw prawnych do unieważnienia takich decyzji.

Co ciekawe, żaden z krytycznych komentarzy nie podważa zawartości merytorycznej moich wpisów. To chyba dobrze, bo zawsze dokładam wszelkich starań, przedstawiane na blogu argumenty były racjonalne i uzasadnione.

Za komentarze przychylne - najzwyczajniej w świecie dziękuję. 

środa, 9 marca 2011

Jak rycerz na białym koniu, czyli Burmistrz pisze list

Po rychłej odpowiedzi na  pierwszy list otwarty, niestety tym razem nie doczekałem się odpowiedzi na poprzedni list do Burmistrza Oleśnicy. Być może pytania były zbyt trudne; być może odpowiedzi były zbyt oczywiste i niewygodne... Ale być może też dlatego, że w międzyczasie Burmistrz sam postanowił napisać list (najwyraźniej otwarty).

Adresatem tego listu jest dyrektor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Korespondencja dotyczyła planów wprowadzenia od 1. lipca br. elektronicznego systemu poboru opłat za korzystanie z obwodnicy Oleśnicy, będącej częścią drogi ekspresowej S8. Autor w kulturalnych, acz bardzo stanowczych słowach wyraził swoje oburzenie i sprzeciw takim planom. Stwierdził, że przez tego typu decyzje wypaczony zostaje sens tak dużych przedsięwzięć, jak budowa miejskich obwodnic. Zadał pytania o odpowiedzialność za bardzo prawdopodobny wzrost liczby wypadków drogowych, za spadek komfortu życia mieszkańców naszego miasta i bezpieczeństwa na drogach. Zadał również bardzo fundamentalne pytanie, czy nie byłoby dobrą praktyką, by tego typu decyzje, tak istotne dla mieszkańców miasta, poprzedzać konsultacjami z lokalnymi władzami i społecznościami.
Po pierwszym przeczytaniu tego listu, Burmistrz naszego miasta jawi się jako dzielny rycerz na białym koniu, broniący oleśniczan przed złym smokiem, jakim jest GDDKiA i jego haniebnymi poczynaniami, jakimi są opłaty za przejazd obwodnicą. Oto on: dumny rycerz w lśniącej zbroi, sam jeden bierze w obronę bezbronny lud i "kategorycznie żąda cofnięcia decyzji o uruchomieniu systemu opłat za korzystanie z obwodnicy (...) w trybie pilnym". Jednak gdy wczytać się w te słowa dokładniej, można doszukać się pewnych niedociągnięć ze strony naszego gospodarza.

Pierwszy i chyba najbardziej podstawowy błąd, jaki popełnił Burmistrz jest już sam adresat. Według mojej najlepszej wiedzy, organem władnym podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z wprowadzeniem opłat za korzystanie z dróg krajowych, ekspresowych i autostrad jest Rada Ministrów (a konkretniej Ministerstwo Infrastruktury), która faktycznie, w projekcie rozporządzenia wymienia obwodnicę Oleśnicy wśród dróg, na których pobierane będą opłaty. GDDKiA jest jedynie wykonawcą zarządzeń, rozporządzeń i przepisów zatwierdzanych wyżej. Zatem decyzja o wprowadzeniu opłat za przejazd oleśnicką obwodnicą nie leży w gestii GDDKiA, a Ministra Infrastruktury i to do niego powinien być adresowany ten list.

Dalej. Należy zadać pytanie dlaczego akurat teraz Burmistrz wystosował taki list, a nie 2 miesiące temu, gdy pojawiło się rozporządzenie ministra o wprowadzeniu opłat na autostradowych i ekspresowych obwodnicach miast i gdy samorządy miast zainteresowanych stanowczo przeciwko takim decyzjom protestowały? Wtedy to wszyscy samorządowcy zwracali się do Ministra Infrastruktury, a nasz jeden Burmistrz Oleśnicy, po 9 tygodniach wysłał list do Dyrektora GDDKiA.

Dalej. Dlaczego Burmistrz działa w pojedynkę, a nie porozumieniu z samorządami innych miast będących w podobnej sytuacji, czy chociażby z wójtami gmin najbliższych Oleśnicy, których ten problem również dotyczy? Uzasadnionym jest przypuszczenie, że dużo większy skutek odniosłyby podobne protesty, jeśli autorów listu byłoby co najmniej kilku: starostów, burmistrzów, wójtów, przedstawicieli rad miast i gmin.

Dalej. Dlaczego Burmistrz nagle domaga się od GDDKiA konsultacji społecznych, podczas gdy sam podejmuje decyzje w sposób autorytarny, wiedząc, że zawsze może liczyć na uległą mu Radę Miasta? Czy prowadzone były jakiekolwiek konsultacje społeczne w sprawie wprowadzenia w Oleśnicy stref płatnego parkowania (o ile wprowadzenie takiej strefy w obrębie rynku jestem jeszcze w stanie zrozumieć, o tyle pod MOKiSem nie jestem w stanie tego zrozumieć)? Czy konsultował Pan Burmistrz z mieszkańcami plany rozdania miejskim radny służbowych komputerów, zakupionych za publiczne pieniądze?

Coś mi się wydaje, że list ten był jedynie desperacką próbą podreperowania własnego wizerunku, nadszarpniętego niewyjaśnionymi sprawami ronda przy Daszyńskiego, budowy kompleksu sportowego i jeszcze kilkoma innymi. Oczywiście mogę się mylić. Jak jest - to wie tylko sam Pan Burmistrz. Ale nie powie...