Stajemy się społeczeństwem informacyjnym, to znaczy takim, w którym zwraca się szczególną uwagę na sposoby komunikacji oraz magazynowania i przekształcania informacji. Dlatego też nie dziwi medialna informacja (tu, tu i tu), że burmistrz zaoferował naszym radnym nowe narzędzie do pracy - komputer. Brawo! W końcu ktoś na to wpadł! Trzeba być trendy i iść z postępem!
Komputer, o którym mowa, to żaden szczyt techniki. Takie małe urządzonko, mocno ograniczone sprzętowo, więc "Call of Duty: Modern Warfare 2" pewnie na tym sprzęcie nie pójdzie. Bez szaleństw. Kosztować ma "psie pieniądze", bo zaledwie 800 PLN za sztukę. Warunek jest jeden: radny musi się zgodzić na otrzymywanie materiałów do sesji drogą elektroniczną, a nie jak do tej pory - w wersji papierowej. Zatem cel jest jak najbardziej szczytny, bo ekologiczny: być może dzięki temu uda się zaoszczędzić ze dwa małe drzewka...
Takie rozwiązanie miałoby same zalety:
- aspekt ekologiczny, o którym już była mowa;
- wreszcie będzie można zająć się czymś konkretnym podczas długich i nudnych sesji Rady Miejskiej. Zamiast beznamiętnie patrzeć się w ścianę, albo nerwowo spoglądać na zegarek, zawsze można będzie serfować po internecie, albo przynajmniej poukładać pasjansa, pograć w sapera;
- zdecydowanie łatwiej będzie pracować nad projektami uchwał; nanoszenie własnych poprawek stanie się dziecinnie proste:
- jeśli jakiś radny (z rodzaju "geriatrycznych", bo takich w obecnej radzie całkiem sporo) nie zna się na obsłudze komputera, to przecież jego wnuczek się ucieszy!
- a jeśli się okaże, że jakiś radny chciałby się trochę poduczyć obsługi komputera, bo samo wpisywanie hasła sprawia mu problemy, to potrzebne będą dodatkowe elementarne szkolenia... I tu jest szansa dla jakiejś firmy z naszego miasta... Pod warunkiem, że wygra przetarg;
- jakaś inna oleśnicka firma komputerowa mogłaby sobie nieźle dorobić - sprzedać ponad 20 netbooków na pniu, to nie lada okazja! Znów pod warunkiem, że wygra przetarg;
- netbook jest małym komputerkiem, o przekątnej ekranu około 10 cali. Pracuje się przy nim niewygodnie, oczy szybko się psują - skorzystałyby również oleśnickie gabinety optyczne, lekarze ortopedzi. Może nawet mogłyby zwiększyć zatrudnienie! A więc powstałyby nowe miejsca pracy w naszym mieście!
- netbook jest małym komputerkiem, o przekątnej ekranu około 10 cali. Pracuje się przy nim niewygodnie, oczy szybko się psują - skorzystałyby również oleśnickie gabinety optyczne, lekarze ortopedzi. Może nawet mogłyby zwiększyć zatrudnienie! A więc powstałyby nowe miejsca pracy w naszym mieście!
Burmistrz poprosił radnych o pisemną rezygnację z materiałów papierowych. Jako pierwszy zgłosił się radny, zwany w pewnych kręgach "informatykiem" (i to bynajmniej nie z powodu wykonywanej profesji), który znany jest ze swojej bujnej przeszłości internetowej.
A teraz na poważnie.
Żeby wszystko było jasne: nie jestem przeciwny wdrażaniu nowych technologii w Urzędzie Miasta. Co więcej - uważam, że wideokonferencje znacznie usprawniłyby prace Rady Miasta i prędzej czy później będą one ustawowo możliwe.
Ale rzeczy nie powinny dziać się w ten sposób. Najpierw z ratusza wycieka informacja, że najprawdopodobniej od maja zostaną wprowadzone opłaty za parkowanie w strategicznych punktach naszego miasta. Wprowadzenie opłat najpewniej argumentowane jest kryzysem i możliwością zwiększenia miejskich finansów. Po tygodniu dostajemy informację, że burmistrz pod pozorem ekologii i zmniejszenia kosztów funkcjonowania rady zafunduje wszystkim radnym komputer.
Po pierwsze: pretekst ekologii jest co najmniej nie na miejscu. Każdy komputer po kilku latach intensywnej pracy będzie do wyrzucenia. I każdy taki komputer też trzeba będzie zutylizować. Dalej: nie wierzę w to, że radni nie będą sobie drukować tych materiałów. No chyba, że będą mieć sądowy zakaz... Ale to nie wchodzi w grę...
Po drugie: nic tak bardzo nie traci na wartości wraz z upływem czasu, jak komputery i elektronika (no, może jeszcze samochody). Po kilku latach takie komputery zostaną oddane ich dotychczasowym użytkownikom za bezcen.
Po trzecie: gdyby chodziło o aspekt ekonomiczny, to zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby przekazywanie radnym materiałów na sesje nagranych na nośniki elektroniczne (płyty CD, DVD, które można w tej chwili kupić za grosze), bo przecież ogromna większość zainteresowanych jest w posiadaniu własnego komputera. To byłoby zdecydowanie najtańsze rozwiązanie!
Po czwarte: nie zgadzam się, by te komputery zostały zakupione z miejskich pieniędzy, na które składają się również moje podatki! Wystarczy, że każdy z radnych otrzymuje ekstra pieniądze (i to wcale nie takie małe) w postaci diety, która ma między innymi służyć pokryciu innych wydatków związanych z wykonywanym mandatem, jak rachunki telefoniczne czy zakup materiałów biurowych. Jak rozumiem komputer mieści się w tej definicji. Więc niech sobie radny sam zakupi. Za dietę! Nawet niecałą...
I wreszcie po piąte i najważniejsze: Oleśnica pragnie inwestora, jak kania dżdżu! Miłościwie nam panujący burmistrz najwyraźniej wyszedł z założenia, że inwestor nie zając - nie ucieknie, ale może poczekać. Brakuje wolnych miejsc pracy... Coraz więcej ludzi żyje poniżej minimum socjalnego... Miejskiego żłobka w Oleśnicy nie ma... Przedszkola dla dzieci niepełnosprawnych - nie ma i pewnie nie będzie... Drogi są w opłakanym stanie... Miejskie inwestycje ciągną się w nieskończoność, bo ktoś chciał na nich zaoszczędzić... Ale przecież ważniejsze jest dostarczenie radnym rozrywki i wyposażenie ich w nowe zabawki...
Tylko to za to zapłaci? Pan zapłaci... Pani zapłaci... Społeczeństwo!
brak mi slów jakie masz pojęcie na temat pracy radnych, ale każdy ma prawo krytykować
OdpowiedzUsuńA mi jakoś nie brak słów uznania za doskonałe podsumowanie.
OdpowiedzUsuńDrogi anonimie: nie oszukujmy się, że WSZYSCY obecni radni zasiadają w niej, bo takie mają powołanie; bo są samorządowcami w pełnym i prawdziwym tego słowa znaczeniu; bo chcieliby coś dobrego zrobić dla Oleśnicy. Takich można by na palcach jednej ręki wyliczyć. Dobrze wiesz (my wszyscy dobrze wiemy!), że w radzie zasiadają ludzie, dla których jedynym słusznym interesem jest interes własny (w końcu dietą radnego pogardzić nie można...), ale gdy przychodzi zadbać o sprawy mieszkańców, to nie mają nic na ten temat do powiedzenia. I tak przez 4 lata kadencji milczą. Takie 4 lata nicnierobienia.
OdpowiedzUsuńPrawda?
Pozdrawiam!
Ja proponuję zakupić nowe komputery, ale każdą babę w wieku emerytalnym, która grzeje stołek i nie potrafi obsługiwać komputera wywalić z roboty. Dajcie w końcu pracę młodym ludziom, którzy (UWAGA) będą umieli korzystać z nowych notebooków. !!!
OdpowiedzUsuń