wtorek, 28 lutego 2012

O dziurach ponownie - demotywator

Siedzę właśnie na sesji RM. A na sesji oczywiście niezawodna radna zgłasza (po raz trudno mi określić który) interpelację, w której apeluje do Pana Burmistrza o podjęcie działań w celu likwidacji dziury w chodniku. Mogę się mylić, ale łatanie dziur w ciągach pieszych nie należy do kompetencji Burmistrza Oleśnicy.


Odpowiedź "burmistrza" jest oczywiście całkowicie zmyślona, czym chciałem pokazać absurd tego typu interpelacji.
I proszę pamiętać: postawa, nie osoba!

poniedziałek, 27 lutego 2012

O dziurach od 18 lat - demotywator

Jutro XVII sesja Rady Miasta Oleśnicy VI kadencji. Na tę okazję:


Gwoli wyjaśnienia: tematem jest postawa, a nie osoba... Pani radnej życzę 100 lat!

PS: skądinąd wiem, że anegdoty na temat dziur w chodnikach krążą również w środowisku oleśnickich radnych ;)

wtorek, 21 lutego 2012

Mamy lotnisko. Tylko co dalej?

Z niekłamanym zainteresowaniem przeczytałem list-apel p. Zdzisława Kierkicza, pełnomocnika starosty ds lotniska, w oczekiwaniu na konkrety. Nie doczekałem się... Zamiast zaspokojonej ciekawości pozostały niewiedza, niedosyt i rozczarowanie. Oraz zażenowanie odnośnie pewnej maniery autora, o której za chwilę.

Temat lotniska poruszałem już kilkukrotnie. Kilka miesięcy temu prowadziłem nawet z nim polemikę, tonując nieco jego hurra-optymistyczny nastrój. Moja postawa - nazwałbym ją zdroworozsądkową - nie oznaczała (i nie oznacza!), że jestem przeciwnikiem tego przedsięwzięcia (bo nie jestem!). Taka, a nie ina postawa była (i jest!) raczej przejawem racjonalnego podejścia do świata wokoło. Jako szczęśliwy posiadacz tzw. "umysłu ścisłego" lubię konkretne informacje, podparte konkretnymi przykładami, a może nawet konkretnymi liczbami. I takich właśnie konkretów od dłuższego już czasu oczekuję w temacie oleśnickiego lotniska. Z nadzieją, że konkrety się pojawią, zagłębiłem się w lekturę tekstu p. Kierkicza. Niestety... Trzeba się jeszcze uzbroić w cierpliwość.

W dalszym ciągu nie wiadomo jakie mogłyby być szacunkowe koszty tego przedsięwzięcia. W styczniu p. wiceburmistrz Piotr Pawłowski mówił o kilkunastu milionach złotych, ale mój ścisły rozum podpowiada mi, że może być do kwota niedoszacowana. Wciąż nie wiadomo, kto miałby wyłożyć pieniądze na ten cel. Jedyną instytucją, która jest wymieniana z nazwy i której nazwa pojawia się w każdej wypowiedzi osób zaangażowanych w reaktywację lotniska jest Politechnika Wrocławska. Uczelnia miałaby na terenach reaktywowanego lotniska otworzyć swój ośrodek badawczy. Jednak i tu pojawiają się wątpliwości, gdyż z pewnością Politechnika Wrocławska nie zainwestuje milionów w teren, który nie jest jej własnością. Zacytuję tutaj słowa dr Wiesława Wróblewskiego z Instytutu Inżynierii Lotnictwa, który szczerze przyznał w wywiadzie dla "Oleśniczanina": "Na razie to raczej kwestia życzeń niż konkretów", oraz że największy problem stanowi kwestia własności, gdyż uczelnia mogłaby się starać o środki unijne z przeznaczeniem na inwestycje w Oleśnicy tylko pod warunkiem, że stanie się ona właścicielem części terenu lotniska. Tymczasem wójt Marcin Kasina jasno i wyraźnie stwierdził, że to gmina będzie dyktować warunki jeśli chodzi o zagospodarowanie lotniska: "Nie będzie to spełnienie marzeń jakiegoś aeroklubu czy politechniki. Jeśli nawet taka działalność będzie tam prowadzona, musi być zachowany interes naszego samorządu".

Oprócz Politechniki mówi się również o Akademickich Klubach Lotniczych. Wspomina się o jakimś tajemniczym inwestorze z przemysłowej gałęzi gospodarki, który rzekomo zajmuje się produkcją "samolotów odrzutowych klasy biznes". Pojawia się jeszcze termin "General Aviation", jednak trudno jest wyczuć, czy p. Kierkicz używa tego terminu jako nazwy własnej (General Aviation sp.z o.o. jako jeden inwestorów), czy raczej ma na myśli bardzo ogólną kategorię lotnictwa cywilnego (General Aviation). Wiadomo, że dwie lokalne firmy transportowe są zainteresowane lotniskiem. Jeszcze miesiąc temu p. Pawłowski mówił o "wielu innych podmiotach", ale oczywiście... bez konkretów. Z przykrością muszę stwierdzić, że na razie retoryka typu "wiele innych podmiotów" przypomina trochę zaklinanie rzeczywistości, która być może (???) wygląda trochę inaczej, niż chcieliby tego inicjatorzy przedsięwzięcia. A słowa p. Kierkicza zdają się potwierdzać te przypuszczenia: "Dla niektórych podmiotów trzyletni czas oczekiwania na możliwość poważnego związania się z lotniskiem był zbyt długi, co w dobie deficytu czasu jest zrozumiałe, ale też przykre, gdyż niezawinione. Sytuacja spowodowana trzyletnim opóźnieniem w przejęciu lotniska oraz ograniczenia wynikające z kryzysu gospodarczego, w tym także mniejsze możliwości pozyskiwania unijnego wsparcia, zmuszają nas do modernizowania projektu (...)". Widać wyraźne spuszczenie z tonu, a hurra-optymizm zostaje zastąpiony optymizmem zwykłym. 

W tekście p. Kierkicza daje się wyczuć pewną niepokojącą manierę autora. Otóż w pewnym momencie pozwala on sobie na bezpośrednią uwagę pod adresem osób, które odważyły się zabrać głos w dyskusji i niekoniecznie zgodziły się z opiniami p. Kierkicza. Uwaga ta, której sens oddaje znane skądinąd, bardzo już zużyte hasło "Kto nie z nami, ten przeciwko nam!!", strasznie psuje ton wypowiedzi p. Kierkicza, obnażając tym samym jego brak odporności na krytykę. Najwyraźniej p. Kierkicz nie znosi sprzeciwu, dając wyraz swojemu oburzeniu (a może zdziwieniu?), że nie wszyscy oleśniczanie skaczą z radości już na samą myśl o lotnisku. Otóż wskazanym byłoby, gdyby autor tekstu przyjął do wiadomości, że w naszym mieście jest grono ludzi, którzy nie są przeciwni idei lotniska i którzy uważają, że może ono rzeczywiście być wyjątkową szansą na rozwój Oleśnicy; że może stać się lokomotywą napędzającą gospodarkę dla całego powiatu, a którzy z drugiej strony twardo stąpają po ziemi, racjonalnie podchodzą do tematu lotniska i zdają sobie sprawę z możliwości samorządu - przede wszystkim możliwości finansowych. Chciałbym, aby ktoś odpowiedział mi na pytanie: w jaki sposób powiat, który nie może sobie poradzić z kłopotami finansowymi szpitala, miałby sobie poradzić z tak ogromnym wyzwaniem, jakie stanowi lotnisko cywilne? Zwłaszcza mając w perspektywie "karę" w postaci braku możliwości ubiegania się o europejskie fundusze przez najbliższe 3 lata (jeśli dać wiarę medialnym doniesieniom).

Pytań o konkrety ciąg dalszy: na jakiej podstawie mówiono, że na lotnisku pracę znajdzie nawet około 1000 osób? Czy przeprowadzono w tym kierunku jakieś badania? Symulacje? Nie ulega wątpliwości, że z takiej liczby nowych miejsc pracy ucieszyłby się każdy samorząd, jak przysłowiowy "głupi z bateryjki"! Ale naprawdę chciałbym wiedzieć, na ile wiarygodne mogą być te szacunki, skoro nawet nie wiadomo, kto miałby być inwestorem?

Teraz, gdy przejęcie terenu lotniska przez samorząd staje się faktem, chciałbym (i mam wrażenie, że nie tylko ja) wreszcie usłyszeć konkrety. Bez konkretów nawet najciekawszy plan pozostaje jedynie mrzonką. A ja chciałbym móc uwierzyć, że akcja-reaktywacja może się udać!

wtorek, 14 lutego 2012

Nietypowy przepis

Weź mnóstwo zapału i jeszcze więcej chęci. Dodaj szczyptę kreatywności i pomysłowości oraz determinację w realizowaniu rzeczy trudnych, pozornie tylko niemożliwych. Wymieszaj wszystko z odrobiną pracy u podstaw, następnie energicznie wstrząśnij. Dodaj słuszne idee, dobrą wolę oraz zdrowy rozsądek. I nie można zapomnieć o najważniejszym składniku - o ludziach łączących te wszystkie cechy... Oczywiście, im więcej ludzi tym lepiej. Ale na dobry początek wystarczy garstka. Ich energia i pozytywne zakręcenie tylko wzmocnią efekt końcowy oraz wydobędą jego subtelną nutę.

Oto przepis na... nową jakość. Nie chcę zapeszać, ale myślę, że mogę nieśmiało stwierdzić, że jest szansa, by w naszym mieście udało się "upiec" coś według tego przepisu. 
Okazuje się bowiem, że można myśleć pozytywnie o Oleśnicy! Ja to wiem i nieskromnie powiem, że wiedziałem o tym od zawsze. Problem w tym, że rutyna i pewne schematy od lat powielane i wciąż utrwalane, a dotyczące naszej małej, lokalnej społeczności, mogą prowadzić do odczuć wręcz odwrotnych. I cały wic polega na tym, by nie dać się zaszufladkować i by nie dać się wpuścić w owczy pęd za... No właśnie...

Więcej szczegółów, mam nadzieję, wkrótce...

niedziela, 5 lutego 2012

Wciąż o promocji

Ostatnio dużo mówi się o promocji Oleśnicy. A wszystko przez nowo utworzoną w naszym magistracie grupę operacyjną do zadań specjalnych. Mowa o Sekcji Promocji Miasta, której należy życzyć samych sukcesów w pracy. Trzeba też niestety przestrzec, że wielu już próbowało i wielu już się promocją Oleśnicy zajmowało...

Kilka dni temu pan Marek Nienałtowski podesłał mi (dziękuję!!!) skany pewnego tekstu, który ukazał się na łamach "Kwartalnika Urzędu Miejskiego Oleśnicy" (październik 2008). Tekst ten dotyczył strategii promocji i rozwoju miasta opracowanej (jak mniemam przez fachowców od marketingu i reklamy) na lata 2008-2010. Polecam, bo lektura tego opracowania jest bardzo ciekawa! Zwłaszcza teraz, z perspektywy czasu...
Kliknij, aby powiększyć (rozmiar 432 KB)

Kliknij, aby powiększyć (rozmiar 448 KB)

Pierwszą rzeczą, która szczególnie rzuca się w oczy to całkiem chwytliwe hasło "Oleśnica zachwyca". Jego powstanie zostało poprzedzone szeroko zakrojonymi badaniami rynkowymi (w opracowaniu trzykrotnie użyto terminu "benchmarking", bo po angielsku ponoć brzmi bardziej profesjonalnie). I dopiero te badania doprowadziły fachmanów od marketingu do arcyważnej konkluzji, że Oleśnica faktycznie ma czym zachwycać.

Ja żadnym specjalistą od reklamy nie jestem i bez pomocy badań rynkowych mogę wymienić co najmniej kilka rzeczy, którymi Oleśnica może (i powinna!) zachwycać i które wyróżniają ją na tle innych miasteczek w regionie: historia Oleśnicy, która czyni ją miastem naprawdę wyjątkowym; związane z historią zabytki z zamkiem książęcym na czele; ilość terenów rekreacyjnych i zieleni; położenie w niemalże jednakowej odległości od trzech europejskich stolic: Warszawy, Pragi i Berlina, w bliskim sąsiedztwie lokomotywy regionu dolnośląskiego - Wrocławia (podobno najbardziej kulturalnego polskiego miasta); i wreszcie ludzie - pasjonaci, kreatywni zapaleńcy z dużym potencjałem, często społecznicy, robiący coś zupełnie bezinteresownie. Niestety, jak dotąd wszystkie wymienione powyżej atuty (może poza terenami rekreacyjnymi) nie zostały wykorzystane... Nawet zapał ludzi chcących działać na rzecz miasta jest przygaszany... Dlaczego? To już inny temat...

Do nowego hasła promocyjnego miała nawiązywać strona internetowa www.olesnicazachwyca.pl. Miała ona być "przejawem nowej, otwartej na dialog, strategii Oleśnicy". Ze stroną miały być powiązane blog oraz forum, na którym miała trwać "nieustanna wymiana myśli i poglądów między mieszkańcami a Urzędem Miasta".

Strona www.olesnicazachwyca.pl rzeczywiście powstała. Została mianowana "oficjalnym blogiem Oleśnicy", bo właśnie w formie bloga była prowadzona. Początkowo w miarę regularnie, niestety z czasem powietrze uszło... Wymiana myśli i poglądów z mieszkańcami ograniczała się do umożliwienia im komentowania poszczególnych wpisów. Kilka miesięcy temu strona ta całkowicie zniknęła z przestrzeni internetowej. Oleśnica przestała zachwycać?

Na sprawę strony internetowej, która miała służyć wymianie poglądów pomiędzy mieszkańcami a Urzędem Miasta zwracam szczególną uwagę w kontekście nowej inicjatywy UMO reklamowanej jako "dziennikarstwo obywatelskie". Jak widać podobny pomysł takiej formy kontaktu z mieszkańcami powstał już 4 lata temu. Bez powodzenia...

Dalej: "do 2010 roku Oleśnica może stać się doskonałym miastem-satelitą Wrocławia, współtworzyć wielkie festiwale, a także zostać gospodarzem wyjątkowych wydarzeń kulturalnych na skalę regionu i kraju". Dalej wymieniane są pomysły: Dni Europy, Dni Buta, Dni Róży. O ile jeszcze plany dotyczące Dni Europy doszły do skutku, to o pomysłach (jakkolwiek dyskusyjnych) na Dni Buta czy Dni Róży wielu dowie się dopiero z niniejszego tekstu. Dni Oleśnicy zostały zastąpione Świętem (jakiegoś anonimowego) Miasta, a o szumnie zapowiadanej zmianie formuły tego święta możemy zapomnieć. Przynajmniej do kolejnej jego edycji. Z wydarzeń kulturalnych na pewno na uwagę zasługuje Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej oraz Jazz Na Kanapie. Może jeszcze Oleśnicki Festiwal Artystyczny organizowany przez Konfraternię Kulturalną. W zasadzie to wszystko. O wydarzeniach sportowych, z wyjątkiem nietuzinkowego Pogromu Wichra, wspominać nawet nie wypada. Z planów współtworzenia wielkich festiwali nic nie wyszło, a zamiast miasta-satelity Wrocławia Oleśnica powoli staje się jego miastem-sypialnią.

Jak pokazało życie, z ambitnych planów przedstawionych w "Strategii rozwoju Oleśnicy na lata 2008-2010" niewiele udało się zrealizować. Skończyło się na chwytliwych hasłach, dalekosiężnych planach ubranych w piękne słowa. Jakie były koszty tego przedsięwzięcia? Tego nie wiem, ale można się domyślać, że niemałe...

Biorąc pod uwagę właśnie relację między kosztami strategii, a ilością zrealizowanych przedsięwzięć i planów oraz to, że plany te tworzyła prawdopodobnie firma niezwiązana z Oleśnicą i ludzie nieznający tutejszych realiów, to informację o utworzeniu 3-osobowej Sekcji Promocji Miasta należy odbierać względnie pozytywnie. Dobrze byłoby jednak, by nie powielali błędów swoich poprzedników. Już 4 lata temu mówiło się otwartości Urzędu Miasta na mieszkańców, o konieczności dialogu z mieszkańcami, o ich aktywizacji i kształtowaniu postaw obywatelskich. Nic z tego nie wyszło. Dziś przed Sekcją Promocji Miasta postawiono te same zadania. Oby tylko ich praca przyniosła zamierzone efekty... 

czwartek, 2 lutego 2012

Sekcja specjalna

O utworzeniu Sekcji Promocji Miasta w UMO wiedzą chyba już wszyscy. Jej temat chodził mi po głowie od kilku dni, jednak moje obowiązki służbowe były ważniejsze. Teraz, gdy wreszcie znalazłem wolną chwilę na napisanie paru słów, okazało się, że swoje zdanie na tę formację przedstawił już Michał Skrzypek na swoim blogu. I okazało się, że jego punkt widzenia dobrze komponuje się z moim. W zasadzie mógłbym nawet podpisać się pod jego słowami. Ale skoro już tak długo zbierałem myśli i zabierałem się do napisania tego tekstu, to szkoda byłby nie napisać czegoś od siebie... A zatem...

... wygląda na to, że moje modlitwy zostały wysłuchane! Przynajmniej częściowo, bo utworzenie tej komórki miejskiej zapowiada nowe otwarcie w temacie pracy nad promocją, wizerunkiem i pijarem. I najlepiej, żeby to była praca "u podstaw", bo w niektórych momentach tej podstawowej wiedzy na temat promocji i wizerunku w naszym urzędzie zwyczajnie brakowało. Dlatego też taką inicjatywę należy pochwalić, jako krok w dobrym kierunku. Zaniechanie przyniosłoby chyba gorsze efekty...

Zadanie przed Sekcją Promocji jest niełatwe. Dotychczasowe, podjęte w ostatnich 2-3 latach, bardzo chaotyczne działania promocyjne w stylu "Giełdy Staroci", nieruchawej "Aktywnej Oleśnicy" czy też prezentacja bilbordów w mało eksponowanych miejscach Wrocławia i okolic, wymagają zrewidowania i uporządkowania. Jak dowiadujemy się z oficjalnej informacji UMO, Sekcja Promocji miałaby się zająć przygotowaniem materiałów promujących miasto, koordynowaniem działań poszczególnych jednostek organizacyjnych. Szczególnie ciekawie zapowiada się współpraca z organizacjami społecznymi w zakresie promocji miasta oraz kreowanie i inicjowanie działań zmierzających do pozytywnej promocji Miasta Oleśnicy oraz pobudzanie do tego typu działań obywateli i innych organizacji społecznych. Ciekaw jestem, jak to będzie wyglądać od strony technicznej/formalnej, ale jeśli do takiej współpracy ma dojść, ja już mogę Szanowną Sekcję zapewnić, że na brak zajęć narzekać nie będzie... Ale wszystko w swoim czasie ;)

Jednak promocja, to nie jedyny obszar działalności, jakimi ma zajmować się Sekcja. Okazuje się, że ma ona również stanowić wizerunkowe zaplecze Burmistrza (a dlaczego nie Urzędu Miasta?), bowiem wśród nakreślono jej też następujące zadania: "przygotowywanie do publikacji informacji o ważniejszych przedsięwzięciach i decyzjach Burmistrza, organizowanie konferencji prasowych Burmistrza, prowadzenie dokumentacji prasowej, projektowanie działań i polityki informacyjnej Burmistrza, (...) współpraca z mediami w zakresie informowania i wyjaśniania działań organów gminy i podległych mu służb".
Tak określone zadania Sekcji Promocji Miasta interpretuję dwojako i tak też je oceniam. Z jednej strony mamy do czynienia z pomysłowością i otwartością (takie np. konferencje prasowe to coś, czego Oleśnica jeszcze nie widziała!), co jest przejawem prac nad poprawą wizerunku. Tu należy się duży plus!
Z drugiej strony, takie zapowiedzi mogą (ale nie muszą!!) oznaczać chęć odgrodzenia się murem od czasem niewygodnych mediów i dziennikarzy, a w efekcie od samych mieszkańców. Bardzo źle by się stało, gdyby Sekcja Promocji stała się takim murem, albo jeszcze gorzej - "ramieniem zbrojnym" Burmistrza w "walce" z krytyką. Jeśli Pan Burmistrz zacznie się kontaktować z mediami TYLKO za pośrednictwem Sekcji Promocji Miasta i zamiast spontanicznych wywiadów zacznie mówić "proszę umówić się z Sekcją Promocji", to o otwartości możemy zapomnieć, a sama Sekcja stanie się dla niego zasłoną przed niewygodnymi pytaniami. Źle by się stało, gdyby wbrew swojej nazwie, Sekcja Promocji Miasta stała się Sekcją Promocji Burmistrza. Mam głęboką nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie.

Dlatego też proponuję, by przyglądać się działalności Sekcji Promocji i poczekać na konkretne efekty tej działalności. "Po owocach ich poznacie"...

W kwestiach personalnych powiem tyle: osoba, która miała problemy komunikacyjne z Panem Burmistrzem (tutaj), teraz objęła stanowisko kierownicze w Urzędzie Miasta i ma kierować pracami zespołu odpowiedzialnego za... o ironio... politykę informacyjną Burmistrza. Dobry humor to podstawa ;)

Na zakończenie, kultowa scena z kultowej "Seksmisji" - ku przestrodze ;) :





Radzę unikać takiej retoryki. Szczerze... ;)