wtorek, 21 lutego 2012

Mamy lotnisko. Tylko co dalej?

Z niekłamanym zainteresowaniem przeczytałem list-apel p. Zdzisława Kierkicza, pełnomocnika starosty ds lotniska, w oczekiwaniu na konkrety. Nie doczekałem się... Zamiast zaspokojonej ciekawości pozostały niewiedza, niedosyt i rozczarowanie. Oraz zażenowanie odnośnie pewnej maniery autora, o której za chwilę.

Temat lotniska poruszałem już kilkukrotnie. Kilka miesięcy temu prowadziłem nawet z nim polemikę, tonując nieco jego hurra-optymistyczny nastrój. Moja postawa - nazwałbym ją zdroworozsądkową - nie oznaczała (i nie oznacza!), że jestem przeciwnikiem tego przedsięwzięcia (bo nie jestem!). Taka, a nie ina postawa była (i jest!) raczej przejawem racjonalnego podejścia do świata wokoło. Jako szczęśliwy posiadacz tzw. "umysłu ścisłego" lubię konkretne informacje, podparte konkretnymi przykładami, a może nawet konkretnymi liczbami. I takich właśnie konkretów od dłuższego już czasu oczekuję w temacie oleśnickiego lotniska. Z nadzieją, że konkrety się pojawią, zagłębiłem się w lekturę tekstu p. Kierkicza. Niestety... Trzeba się jeszcze uzbroić w cierpliwość.

W dalszym ciągu nie wiadomo jakie mogłyby być szacunkowe koszty tego przedsięwzięcia. W styczniu p. wiceburmistrz Piotr Pawłowski mówił o kilkunastu milionach złotych, ale mój ścisły rozum podpowiada mi, że może być do kwota niedoszacowana. Wciąż nie wiadomo, kto miałby wyłożyć pieniądze na ten cel. Jedyną instytucją, która jest wymieniana z nazwy i której nazwa pojawia się w każdej wypowiedzi osób zaangażowanych w reaktywację lotniska jest Politechnika Wrocławska. Uczelnia miałaby na terenach reaktywowanego lotniska otworzyć swój ośrodek badawczy. Jednak i tu pojawiają się wątpliwości, gdyż z pewnością Politechnika Wrocławska nie zainwestuje milionów w teren, który nie jest jej własnością. Zacytuję tutaj słowa dr Wiesława Wróblewskiego z Instytutu Inżynierii Lotnictwa, który szczerze przyznał w wywiadzie dla "Oleśniczanina": "Na razie to raczej kwestia życzeń niż konkretów", oraz że największy problem stanowi kwestia własności, gdyż uczelnia mogłaby się starać o środki unijne z przeznaczeniem na inwestycje w Oleśnicy tylko pod warunkiem, że stanie się ona właścicielem części terenu lotniska. Tymczasem wójt Marcin Kasina jasno i wyraźnie stwierdził, że to gmina będzie dyktować warunki jeśli chodzi o zagospodarowanie lotniska: "Nie będzie to spełnienie marzeń jakiegoś aeroklubu czy politechniki. Jeśli nawet taka działalność będzie tam prowadzona, musi być zachowany interes naszego samorządu".

Oprócz Politechniki mówi się również o Akademickich Klubach Lotniczych. Wspomina się o jakimś tajemniczym inwestorze z przemysłowej gałęzi gospodarki, który rzekomo zajmuje się produkcją "samolotów odrzutowych klasy biznes". Pojawia się jeszcze termin "General Aviation", jednak trudno jest wyczuć, czy p. Kierkicz używa tego terminu jako nazwy własnej (General Aviation sp.z o.o. jako jeden inwestorów), czy raczej ma na myśli bardzo ogólną kategorię lotnictwa cywilnego (General Aviation). Wiadomo, że dwie lokalne firmy transportowe są zainteresowane lotniskiem. Jeszcze miesiąc temu p. Pawłowski mówił o "wielu innych podmiotach", ale oczywiście... bez konkretów. Z przykrością muszę stwierdzić, że na razie retoryka typu "wiele innych podmiotów" przypomina trochę zaklinanie rzeczywistości, która być może (???) wygląda trochę inaczej, niż chcieliby tego inicjatorzy przedsięwzięcia. A słowa p. Kierkicza zdają się potwierdzać te przypuszczenia: "Dla niektórych podmiotów trzyletni czas oczekiwania na możliwość poważnego związania się z lotniskiem był zbyt długi, co w dobie deficytu czasu jest zrozumiałe, ale też przykre, gdyż niezawinione. Sytuacja spowodowana trzyletnim opóźnieniem w przejęciu lotniska oraz ograniczenia wynikające z kryzysu gospodarczego, w tym także mniejsze możliwości pozyskiwania unijnego wsparcia, zmuszają nas do modernizowania projektu (...)". Widać wyraźne spuszczenie z tonu, a hurra-optymizm zostaje zastąpiony optymizmem zwykłym. 

W tekście p. Kierkicza daje się wyczuć pewną niepokojącą manierę autora. Otóż w pewnym momencie pozwala on sobie na bezpośrednią uwagę pod adresem osób, które odważyły się zabrać głos w dyskusji i niekoniecznie zgodziły się z opiniami p. Kierkicza. Uwaga ta, której sens oddaje znane skądinąd, bardzo już zużyte hasło "Kto nie z nami, ten przeciwko nam!!", strasznie psuje ton wypowiedzi p. Kierkicza, obnażając tym samym jego brak odporności na krytykę. Najwyraźniej p. Kierkicz nie znosi sprzeciwu, dając wyraz swojemu oburzeniu (a może zdziwieniu?), że nie wszyscy oleśniczanie skaczą z radości już na samą myśl o lotnisku. Otóż wskazanym byłoby, gdyby autor tekstu przyjął do wiadomości, że w naszym mieście jest grono ludzi, którzy nie są przeciwni idei lotniska i którzy uważają, że może ono rzeczywiście być wyjątkową szansą na rozwój Oleśnicy; że może stać się lokomotywą napędzającą gospodarkę dla całego powiatu, a którzy z drugiej strony twardo stąpają po ziemi, racjonalnie podchodzą do tematu lotniska i zdają sobie sprawę z możliwości samorządu - przede wszystkim możliwości finansowych. Chciałbym, aby ktoś odpowiedział mi na pytanie: w jaki sposób powiat, który nie może sobie poradzić z kłopotami finansowymi szpitala, miałby sobie poradzić z tak ogromnym wyzwaniem, jakie stanowi lotnisko cywilne? Zwłaszcza mając w perspektywie "karę" w postaci braku możliwości ubiegania się o europejskie fundusze przez najbliższe 3 lata (jeśli dać wiarę medialnym doniesieniom).

Pytań o konkrety ciąg dalszy: na jakiej podstawie mówiono, że na lotnisku pracę znajdzie nawet około 1000 osób? Czy przeprowadzono w tym kierunku jakieś badania? Symulacje? Nie ulega wątpliwości, że z takiej liczby nowych miejsc pracy ucieszyłby się każdy samorząd, jak przysłowiowy "głupi z bateryjki"! Ale naprawdę chciałbym wiedzieć, na ile wiarygodne mogą być te szacunki, skoro nawet nie wiadomo, kto miałby być inwestorem?

Teraz, gdy przejęcie terenu lotniska przez samorząd staje się faktem, chciałbym (i mam wrażenie, że nie tylko ja) wreszcie usłyszeć konkrety. Bez konkretów nawet najciekawszy plan pozostaje jedynie mrzonką. A ja chciałbym móc uwierzyć, że akcja-reaktywacja może się udać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz...