środa, 23 marca 2011

Parkingowe być albo nie być



Już za kilka dni rozstrzygnie się sprawa płatnych parkingów w naszym mieście. Według projektu uchwały, nad którym mają "debatować" radni na najbliższej sesji Rady Miasta, ma zostać wprowadzona jedna strefa płatnego parkowania w obrębie centrum miasta i w okolicach Sądu Rejonowego.

Natomiast sprawa płatnych parkingów w okolicach sal: widowiskowej i sportowej - jest już praktycznie przesądzona. Z oleśnickich gazet dowiedzieliśmy się, że w tym przypadku decyzja zależy wyłącznie od Pana Burmistrza, który wystarczy, by w tym celu wydał odpowiednie zarządzenie.

Gdy zapytano mnie kiedyś, co sądzę o płatnych parkingach w Oleśnicy, stwierdziłem, że nie mam nic przeciwko, pod warunkiem, że zostanie jasno powiedziane, że przychody uzyskane z tego tytułu zostaną przeznaczone na budowę pierwszego podziemnego/wielopoziomowego parkingu w naszym mieście. Jednak po rozmowach z mieszkańcami zmieniłem swoje zdanie i zdecydowanie jestem przeciwny takim posunięciom. Dlaczego? Może po kolei...

Po pierwsze: w projekcie uchwały brak jest jakichkolwiek planów co do zagospodarowania przychodów z opłat parkingowych. Żeby chociaż w materiałach podanych do publicznego wglądu pojawiło się uzasadnienie takiego projektu i żeby chociaż w tym uzasadnieniu pojawiła się jakaś wzmianka na ten temat. Takiego uzasadnienia nie ma. Jest co prawda wzór "mandatu" za nieuiszczenie opłaty parkingowej, sygnowany przez Sekcję Dróg Miejskich, co może sugerować, że opłaty te zostaną zainwestowane w remonty dróg należących do miasta. Jednak równie dobrze środki z tytułu opłat parkingowych mogą być dla Pana Burmistrza sposobem na załatanie dość napiętego miejskiego budżetu, bo przecież kadencję należy zacząć z przytupem: od wydatków na zabawki dla siebie i radnych. Bo przecież zabawki te są elementem nowatorskiej strategii promocyjnej autorstwa Urzędu Miasta Oleśnicy. Idąc tym tropem można założyć, że po przyjęciu tej uchwały, kolejnym etapem tej strategii będą darmowe parkingi dla rajców i urzędników.

Po drugie: jaki sens ma wprowadzenie takich opłat za parking pod MOKiSem? Najważniejszymi argumentami autorów uchwały jest ograniczenie ruchu kołowego i zwiększenie dostępności miejsc parkingowych. Czy rzeczywiście Pan Burmistrz chce ograniczyć ilość ludzi odwiedzających MOKiS - jeden z jego sztandarowych projektów? No bo przecież tak można odczytać tę argumentację. Jeśli chodzi o zwiększenie dostępności miejsc parkingowych - spójrzmy na większego sąsiada Oleśnicy. Czy we Wrocławiu zwiększyła się rotacja aut parkujących w okolicach rynku? Może odrobinkę, ale na pewno nie w takim stopniu, jakiego życzyliby sobie wrocławscy urzędnicy.

Po trzecie: opłaty za parkowanie to taka specyficzna forma opodatkowania - od luksusu. Podatniku: chcesz mieć luksus parkowania w centrum miasta? Opodatkuj się! Niestety, przykrym zbiegiem okoliczności jest fakt, że Pan Burmistrz planuje wprowadzić ten podatek w czasie, gdy najczęstszym tematem rozmów Polaków jest drożyzna i rosnące ceny przede wszystkich tych najpotrzebniejszych i najbardziej podstawowych artykułów, jak chleb, czy cukier.

Po czwarte: realne zagrożenie dla prywatnych przedsiębiorców: ilość klientów odwiedzających ich siedziby może się zmniejszyć. Niewykluczone, że sami przedsiębiorcy będą chcieli zrekompensować koszty ponoszone z tytułu opłat parkingowych poprzez podniesienie cen oferowanych przez siebie artykułów i usług. Stracą i przedsiębiorcy, i ich klienci.

Po piąte: współczuję mieszkańcom ulic, które leżą w najbliższym sąsiedztwie strefy płatnego parkowania. Tutaj, z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, iż okoliczne uliczki, podwórka i każde miejsce, w które jest w stanie zmieścić się samochód będą przeżywały oblężenie. No bo czymże jest te parędziesiąt metrów na piechotkę, skoro jest możliwość zaoszczędzenia tych kilku złotych.

I na koniec przykład z własnego doświadczenia: mieszkam na Serbinowie. Codziennie z małżonką odwozimy dzieci do Przedszkola nr 1. Codziennie parkujemy na parkingu znajdującym się tuż przy budynku przedszkola, który znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie strefy płatnego parkowania, ale jednak poza nią. W chwili obecnej cała procedura wyjścia z samochodu, odprowadzenia dzieci do przedszkola, przebrania ich i powrotu do samochodu zajmuje niewiele, bo (oczywiście w zależności od pory roku) od 5 do 15 minut. Gdy strefa płatnego parkowania zostanie wprowadzona, o miejscu na dotychczasowym parkingu będziemy mogli jedynie pomarzyć. Gdzie będzie najłatwiej zaparkować? Najpewniej na parkingu płatnym. Czyli cała procedura, nie dość, że się wydłuży, bo trzeba będzie znaleźć parkomat, zapłacić, wyłożyć bilet parkingowy za szybę, przejść do przedszkola i wrócić, to jeszcze koszty się zwiększą - dla nas (mam na myśli wszystkich rodziców w podobnej sytuacji),  którzy na co dzień wcale nie okupujemy namiętnie miejsc parkingowych. My, którzy płacimy duże pieniądze za miejskie (czytaj: "państwowe") przedszkole (w moim przypadku - 2 dzieci - są to kwoty rzędu 600-650 złotych miesięcznie, na co składa się wyżywienie, angielski i rytmika), bo przecież miasto jakiejś specjalnej polityki "prorodzinnej" nie prowadzi (we Wrocławiu miasto często dopłaca, w związku z czym rodzice ponoszą mniejsze koszta związane z przedszkolem); to jeszcze teraz będziemy zmuszeni wpłacać do miejskiego budżetu kolejną daninę w postaci opłaty parkingowej.

A na to mojej zgody nie ma...

Update:
Niniejszym dołączam do akcji protestacyjnej:

6 komentarzy:

  1. Ma Pan rację. Załóżmy, że chcę kupić na poczcie znaczek, by wysłać list do cioci. Zwykle zajmie mi to nie więcej niż 5 minut, bo z doświadczenia wiem, kiedy na poczcie są najmniejsze kolejki. Bilet na list do cioci kosztuje, o przepraszam, kosztował mnie 2 złote. Teraz będzie już droższy o cenę tych pięciu minut spędzonych na parkingu, czyli o złotówkę. Zatem zamiast wysłać cztery listy w miesiącu, wyślę mniej, bo część pieniędzy na listy do cioci przeznaczę na zasilenie, no właśnie, tu znów się z Panem zgadzam, nawet nie wiem czego lub kogo. Rozumiem różne ograniczenia parkowania, wszak coraz więcej miejsc parkingowych dostępnych jeszcze 10 lat temu odeszło w niepamięć. Poczta, to dobry przykład - kiedyś na chwilkę bez problemu parkowaliśmy na chodniku obok poczty, nawet z dwóch stron. I jakoś nikomu to nie przeszkadzało. Ale już nie można, są zakazy (komu one służą, doprawdy nie wiem). A do tego parking przy sądzie będzie płatny. Pytam - w imię czyich interesów mam płacić za te pięć minut potrzebnych mi na zakup znaczka? Pewnie pan burmistrz powie mi, że przecież mogę zaparkować samochód pod Biedronką i te 800 metrów przejść się dla zdrowia. To po co mi samochód, przecież mogę z domu pójść na spacer, odpowiem. Ale nie tędy droga. Nikt, powtarzam nikt, nie będzie mi w tych sprawach radził. Sam zdecyduję, kiedy chcę spacerować, a kiedy nie. A dla burmistrza rada - niech ponosi te same obciążenia, co mieszkańcy, dość darmowego parkowania w rynku (nie kończmy tylko na tym pseudo-przywileju). To, że jest burmistrzem, wcale nie oznacza, że jest "primus inter pares". Dla zrozumienia sytuacji mieszkańców, powinien raczej uznać, że jest tym ostatnim, wśród równych sobie. Ale czy tak myśli o sobie? Wszyscy odpowiedzą sobie sami. Temat parkowania dowodzi, że jest zgoła inaczej. Czy mam podać moje IP? Pytam dla formalności, nie wstydzę się mojej tożsamości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo! Zaprawdę, trudno o czytelniejszy przykład, niż kupowanie marnego znaczka na poczcie!

    Tematem na zupełnie inna dyskusję jest "przejrzystość" naszego Urzędu Miasta. Urzędnicy chcą, bym płacił za parking, ale już nie mówią, na co te MOJE (a może już nie moje?) pieniądze zostaną spożytkowane? Według obecnego stanu wiedzy, mogą to być remonty dróg miejskich, ale równie dobrze mogą to być nowe, niepotrzebne zabawki dla osób, którym wprowadzenie opłat parkingowych jest akurat na rękę. Proponowałbym Panu Burmistrzowi spojrzeć na ten dyplom wiszący gdzieś w ratuszu, mówiący o nadaniu oleśnickiemu Urzędowi Miasta certyfikatu "Przejrzysta Polska". Ale to było dawno i (może) nieprawda.

    PODOBNO pieniądze te "będą w dużej mierze szły na utrzymanie straży miejskiej". To ja w takim razie mocno zastanowiłbym się nad sensem powoływania instytucji zwanej szumnie "Strażą Miejską". Jeśli została utworzona tylko po to, by pilnowała pobierania opłat, których nie było, a które wprowadzono, by finansować Straż Miejską, to ja już nie chcę takiej instytucji w naszym mieście!

    I na koniec: temat adresów IP. Wyraźnie widać, że naszemu gospodarzowi powoli puszczają nerwy. Jeszcze chyba nigdy w swojej 20-letniej karierze nie spotkał się z taką falą krytyki ze strony mieszkańców. Bo jeszcze nigdy jego posunięcia nie były tak kontrowersyjne. No i wreszcie ludzie zaczęli zauważać, że puste hasło "Wiedza i doświadczenie" już nie wystarczy... Szkoda tylko, że po fakcie, po wyborach, a nie przed...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jak się z Panem skontaktować więc napisze tutaj.
    Proponuję robić listę tych cudownych decyzji burmistrza które zawsze podejmuje na początku swojej kadencji, w nadziei że zostanie to zapomniane - co jak do tej pory się udawało.
    A wszystko po to żeby przed nowymi wyborami mógł Pan przypomnieć wyborcom co robił Bronś...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojj! Taka lista byłaby dłuuuga!
    Między innymi takim celom ma służyć niniejszy blog. Mam nadzieję, że ludzie czytający treści w nim zawarte w końcu zauważą, że nie wszystko jest takie ładne, jak to im próbuje się wmówić.
    "Wiedza i doświadczenie" ;)
    Blog ten będzie cały czas wisiał w sieci, więc po latach będzie można sobie i innym to i owo przypomnieć.
    Szkoda tylko, że Michał Skrzypek przestał redagować swój blog. Jego "pióro" to dla mnie niedościgniony wzór. Ja takiego daru nie mam.

    Jeśli chodzi o kontakt ze mną - mój adres mailowy jest dostępny dla wszystkich: siedlaq@gmail.com.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jutro (pon.) komisja, pojutrze (wt.) sesja. Pamiętajmy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pamiętałem. Siedzę właśnie na sesji. Ale niestety niewielu jest nas-widzów.
    Do punktu obraz związanego z parkingami - jeszcze jakieś 2 godziny...

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz...