piątek, 19 sierpnia 2011

Czy Pan Burmistrz musi odejść?

Po urlopowej przerwie (Rumunia, Bułgaria - polecam!!) wracam do aktualizacji bloga. Pierwszym tematem, który sam nawinął się pod rękę jest facebookowa akcja "Jan Bronś musi odejść". Napisała bowiem do mnie inicjatorka całej akcji, Pani Anna Fuchs (pozwalam sobie podać pełne imię i nazwisko, gdyż ona pierwsza ujawniła swoje dane na portalu MojaOlesnica.pl) z prośbą o rozreklamowanie na blogu tej inicjatywy. Specjalnie reklamować akcji nie będę, natomiast opiszę mój punkt widzenia.

Najpierw o tym, co mi się nie podoba.
Po pierwsze: nietrafiona jest już sama nazwa akcji. Organizatorzy uderzają w lepperowski ton (wiem, nie powinno się mówić źle o zmarłych), dawno już przebrzmiały i niepotrzebnie rodzący negatywne emocje; bardziej odrzucający niż przyciągający sympatyków.
Po drugie: w swojej korespondencji ze mną Pani Anna napisała, że zorganizowała akcję "nie po to, by rozważać czy powinno być referendum czy po to, by się zastanawiać co myśli Bronś. Naszym celem było i jest zjednoczyć ludzi, którzy mają dość tego człowieka, bez podziału na przyczyny." Z drugą częścią tego stwierdzenia się częściowo zgadzam. Częściowo, bo celem tego typu krytyki nigdy nie powinien być CZŁOWIEK. Jego postawa, działalność, zaniechania - tak! Ale nigdy sam człowiek! Ataki personalne budzą odrazę i niesmak. Natomiast zjednoczenie ludzi w ramach jakiejś inicjatywy, takie małe "pospolite ruszenie" jest z reguły pozytywne i twórcze.
Po trzecie: skoro jest mowa o konieczności odejścia Pana Burmistrza, to może jednak warto byłoby się zastanowić, czy i w jaki sposób byłoby to możliwe? Pani Anna stwierdza, że Pan Burmistrz musi odejść i basta. Nie ważne jak... A szkoda, bo gdyby Pani Anna wykazała się rzetelnością i rzeczowością i przynajmniej uświadomiła nieświadomą część oleśnickiej społeczności o prawnym sposobie odwołania burmistrza, zyskałaby uznanie w oczach oleśniczan i być może więcej ludzi wykazałoby zainteresowanie całą inicjatywą. Merytoryczna wiedza zawsze się ludziom podoba i dobrze świadczy o autorze.
Po czwarte: bez urazy dla Pani Anny, ale prezentuje ona niestety nieco zbyt agresywną i roszczeniową postawę. Odpowiedzią na agresję jest agresja, stąd też bardzo niesmaczne i przykre ataki niektórych internautów krytykujących inicjatywę Pani Anny.

Jeśli chodzi o pozytywy...
Krytyka władz. Krytyka, ta konstruktywna, jest potrzebna zawsze i wszędzie. Bez krytyki władza przestaje myśleć o swoich podwładnych, przestaje liczyć się z ich zdaniem, a jedynym przejawem otwartości na sprawy mieszkańców są ankiety, publikowane na stronach Urzędu Miasta, w których głosują głownie pracownicy administracyjni Ratusza, szumnie nazywane "Konsultacjami Społecznymi". Bez punktowania błędów władzy i jej wypaczeń, władza będzie przekonana o własnej nieomylności. Problemem jest jednak niedosłyszenie, czyli głuchota władzy na wszelkie słowa krytyki; oraz buta i zatwardziałość, gdy pomimo widocznego braku objawów niedosłyszenia władza dalej robi swoje i wszem i wobec udowadnia, że jej decyzje są najlepsze. Czasem doprowadza to do takich absurdów, jak np. Pan Burmistrz obrażony na własnych podwładnych, czy Pani Rzecznik nieudzielająca wywiadów prasie.
Krytyka po raz drugi. Krytyka poczynań władz, ale adresowana do mieszkańców, mająca na celu zwiększenie jej świadomości. I więcej wyborców przekona się na własne oczy i uszy, że "Wiedza i doświadczenie" to pustosłowie i frazes rzucony od niechcenia oraz że "Oleśnica jako miasto kompaktowe i wielkoformatowe" to sprzeczność, tym więcej wyborców weźmie udział w wyborach i, co równie ważne, zrobi to świadomie.
Pospolite ruszenie. Oczywiście jeszcze nie tak pospolite, jak by się chciało, ale zawsze. Po KW Dla Oleśnicy i zbieraniu podpisów przeciwko płatnemu parkowaniu, to trzecia oddolna inicjatywa grupki osób związanych z Oleśnicą, którym nie zawsze podobają się decyzje podejmowane przez panujące władze. Niestety, dwie poprzednie były nieudane... Ale sama próba zjednoczenia to dobry znak, bo oznacza to, że idea samorządności zaczyna przenikać do świadomości oleśniczan.
Odpowiedzialność. Tutaj zgadzam się z postawą Pani Anny, że władza, administracja, urzędnicy powinni ponosić odpowiedzialność za swoje błędy i zaniechania. Po co nam radny, który nie potrafi słowem odezwać się na sesji? Burmistrzowi jest potrzebny. I owszem. Jako maszynka do głosowania. Czy urzędnik, który nie potrafi napisać przetargu inaczej, jak tylko tak, że cena jest jedynym kryterium decydującym o wyborze oferty jest dobrym urzędnikiem? Czy rzecznik, który ma problemy z komunikacyjne z pracodawcą i prasą jest potrzebny?

Jeśli chodzi o powodzenie tej inicjatywy... No cóż... Z własnej woli Pan Burmistrz na pewno nie zrezygnuje. Oleśnica to nie Wałbrzych (na szczęście!!!), Bronś to nie Kruczkowski, sprawa basenu i inne to nie afera z korupcją wyborczą (przynajmniej jak do tej pory). Na referendum też raczej nie liczę. Ale jeśli w dalszym ciągu Pan Burmistrz będzie popełniał te same błędy w błogim przekonaniu o własnej nieomylności, to przy takim tempie przyrostu liczby osób przeciwnych obecnej jego polityce, na jego miejscu już dzisiaj obawiałbym się o kolejną kadencję... No chyba, że w ostatniej chwili ponownie wyciągnie jakiegoś asa z rękawa...

Update:
W ostatniej wiadomości mailowej Pani Anna napisała co następuje: "(...) chciałabym dodać, że moim celem było wywołanie dyskusji, co się udało jak również jednoczenie ludzi o jednakowych poglądach w tej kwestii". Z taką postawą niestety zgodzić się nie mogę. Pani Anna rzuca bombę w tłum i obserwuje co się stanie, bez uprzedniej refleksji co dalej. Z przykrością stwierdzam, że to przejaw niedojrzałości i nieodpowiedzialności. Skoro wymaga się, by urzędnicy ponosili odpowiedzialność za swoje czyny i zaniechania, w dobrym tonie byłoby stawianie takich samych wymagań przed sobą.

8 komentarzy:

  1. Mój komentarz jest krótki - panie Damianie, o co Panu chodzi, bo już się gubię?

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie, pan sobie jaja robisz - sam walisz zgniłymi jajami w burmistrza a od innych wymagasz białych rękawiczek. Byłem obojętny, ale sam Pan mnie zmuszasz do odmówienia mu racji. A na marginesie - akcja pani Ani ma więcej sensy niż pana bazgranina; cóż, stchórzyłeś Pan, czy boisz się,żeś już nie jeden w boju?

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowni Przedmówcy,
    mój głos to wyraz CHŁODNEGO SPOJRZENIA na całą tę inicjatywę, która z jednej strony ma na celu zjednoczenie antagonistów Pana Burmistrza (wielki plus!!), ale bez głębszej refleksji nad metodami i planem działania (minus!!!).

    Gdyby Pani Anna jakieś 2 miesiące temu przyszła i stwierdziła: "Słuchajcie! Organizujemy się, zwieramy szyki, spróbujemy zebrać podpisy pod referendum w celu odwołania JB" - poparłbym ją bez zastanowienia.

    Niestety, w wypowiedziach Pani Anny, prócz ogólnikowego hasła "Jan Bronś musi odejść" i kilku wypowiedzi na temat dlaczego musi odejść, nie ma ani jednego słowa na temat metod - jak to zrobić, by odszedł? Na taczkach wyprowadzić go z ratusza? Na to zgodzić się nie mogę. W tej sprawie należy odrzucić wszelką przemoc. Dlatego, jako głos rozsądku podsuwam Pani Annie cywilizowane rozwiązania, które być może zwiększyłyby skuteczność całej inicjatywy.

    Nieskromnie muszę przyznać, że po opublikowaniu tego tekstu Pani Anna napisała do mnie z podziękowaniami za konstruktywną krytykę. Z większością moich stwierdzeń się zgodziła.

    I jeszcze jedno: w Pana Burmistrza żadnymi zgniłymi jajami (nawet tymi metaforycznymi) nigdy nie rzucałem. Wszystkie moje wypowiedzi się rozważne i przemyślane. Konstruktywna krytyka działań, zachowań, zaniechań, poparta merytorycznymi wypowiedziami i dowodami - TAK! Bezpardonowy atak na OSOBY - NIE! I tutaj Pan Anna w jednym z kolejnych maili potwierdziła, że obiektem jej krytyki jest BURMISTRZ Jan Bronś, a nie OBYWATEL Jan Bronś, co wynikać by mogło z zacytowanej w tekście wypowiedzi Pani Anny. I tutaj plus dla niej!

    I jeszcze uwaga do poprzednika: wcale nie mam ambicji być "tym jedynym" bojownikiem w słusznej sprawie. Słowo!
    W obecnej sytuacji, przy tak butnym zachowaniu Pana Burmistrza - im więcej "bojowników" tym lepiej! Lepiej dla miasta. Lepiej dla jego mieszkańców. Lepiej dla idei samorządności.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie,jak Pan uprawiasz konstruktywną krytykę,to burmistrz rzeczywiście musi być jakimś aniołem.Czytaj Pan,co piszesz,jak smarujesz każdego,nawet babkę,która ma odwagę mówić wprost i działać.Ale Pan to nawet ludzi działających w tym samym kierunku krytykujesz!Czy to zazdrość,że brak Panu jaj do tak otwartego i mówiąc wprost odważnego działania?Pan to wolisz zasłaniać się wyszukanymi sformułowaniami, epitetami rodem z epoki rokoko i krótko mówiąc bzdurami - lecisz Pan równo po wszystkich, zawsze personalnie,nigdy nie pochylając się nad istotą problemu.Cała ta sprawa Pana z burmistrzem,szkoda słów,miał Pan szansę polemizować a skończył Pan jako największy arogant.Opamiętaj się Pan i zdecyduj,bo tak szeroko stać i pluć na wszystkie strony to się Panu nie uda.

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż... Pozostaje mi tylko ubolewać nad tym, że interpretuje Pan (Pani?) ten tekst jako "obsmarowywanie" i "opluwanie" Pani Anny. Na szczęście Pani Anna dobrze odczytała moje intencje.
    Najwyraźniej ani ja nie przekonam Pana, ani Pan nie przekona mnie.
    Wcale nie musi się Pan (Pani?) z moim punktem widzenia.
    Pan (Pani?) reprezentuje, nazwijmy to "radykalne skrzydło" przeciwników Pana Burmistrza, ja umiarkowane... I niech tak pozostanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pan Damian najwyraźniej na siłę udaje,że nie rozumie komentarza...Szkoda,bo trochę pokory przydałoby się w tym względzie.A tak,pachnie to "ja jestem Milijon" (cyt. ze Słowackiego) i skłania do przewartościowania słów Pana Damiana,niestety na jego niekorzyść.

    OdpowiedzUsuń
  7. Szanowny Anonimie,
    szczerze przyznam, że nie rozumiem. Nie bardzo też wiem, co ja miałbym mieć wspólnego Konradem?
    A tak na marginesie: "ja jestem Milijon" to cytat z Mickiewicza ("Dziady", część III), nie Słowackiego.

    Pozdrawiam
    DS

    OdpowiedzUsuń
  8. Przykro mi, to cytat ze Słowackiego,w ujęciu zupełnie innym niż u Mickiewicza,dlatego wskazane zostało źródło,by nie pomylić z Dziadami...

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz...