poniedziałek, 23 maja 2011

Sztuka promocji, czyli o imprezie, której nie było

Promocja Oleśnicy. Wielu już próbowało. Jednym z najnowszych (ale na pewno nie najoryginalniejszych) sposobów na promocję Oleśnicy miała być giełda staroci i militariów, organizowana (podobno) w rynku (podobno) w każdą trzecią niedzielę miesiąca.

Z giełdą staroci związana była zakrojona na szeroką skalę akcja promocyjna. Zaczęło się od projektu ulotki zaprezentowanego przez jednego z radnych na styczniowej sesji Rady Miasta. Projekt ten znalazł uznanie radnych, burmistrzów i osób zajmujących się promocją miasta. Na bazie tego projektu powstały bilbordy (co najmniej dwa), reklamy w internecie; ogłoszenia, które ukazały się w lokalnej prasie i kwartalniku wydawanym przez Urząd Miasta; o ile dobrze pamiętam, takie ogłoszenie miało się również ukazać w specjalistycznym miesięczniku dla kolekcjonerów (miał to być chyba "Filatelista"), ale w tym przypadku mogę się mylić. Słupy ogłoszeniowe pełne były plakatów informujących o giełdzie staroci. Wymieniłem tutaj jedynie te środki promocji tej imprezy, z którymi spotkałem się osobiście. Czy były inne - nie wiem. Niewykluczone, ale ja ich nie widziałem.

Skan ogłoszenia o giełdzie umieszczonego w kwartalniku wydawanym przez Urząd Miasta (MAJ 2011)

Informacja o giełdzie była rozpowszechniana wśród hobbystów i kolekcjonerów pocztą pantoflową, o czym mogą świadczyć informacje umieszczane na specjalistycznych portalach internetowych (np. tu i tu). Cała ta sprawa giełdy sprawiła, że przez chwilę Oleśnica miała dobry PR. No właśnie... Miała... Przez chwilę...

Kwietniowa edycja giełdy miała się odbyć miesiąc temu, 17. kwietnia. Majowa - 15. maja. Niestety 17. kwietnia nie było mnie w Oleśnicy, więc nie wiem co się działo w rynku, ale podobno giełda się odbyła. Aczkolwiek trochę uderzył mnie brak notatek prasowych opisujących to wydarzenie, ale gotów jestem to zrozumieć. 

Jeśli chodzi o edycję majową, to jej... NIE BYŁO! W dniu 15. maja na oleśnickim rynku nie odbyła się żadna giełda staroci. Zdjęcia poniżej pokazują rynek o godzinie 12:45, gdy impreza powinna trwać w najlepsze.

Oleśnicki rynek, 15.05.2011, godz. 12:45.

Oleśnicki rynek, 15.05.2011, godz. 12.45.


Kilkaset metrów od rynku, na ścianie jednego z budynków wciąż wisiał bilbord, na którym Burmistrz Oleśnicy wciąż zapraszał na rynek.

Róg ul. św. Jadwigi i Sinapiusa, 15.05.2011, godz. 12:40.

Postanowiłem na własną rękę sprawdzić co i jak. Ponieważ na giełdę "zapraszał" sam Pan Burmistrz, można było się domyślić, że organizatorem imprezy jest Urząd Miasta. Zadzwoniłem do Kancelarii Urzędu Miasta i zapytałem o majową imprezę. Pani w kancelarii, nawiasem mówiąc bardzo miła i uprzejma, najpierw próbowała mnie połączyć z Rzecznikiem Urzędu Miasta. Bezskutecznie, bo Pani Rzecznik właśnie (rzecz dzieje się 23. maja) poszła na urlop. Następnie doszła do wniosku, że organizatorem giełdy musiał być Miejski Ośrodek Kultury i Sportu i podała mi numer telefonu tamże. Zadzwoniłem niezwłocznie. Odebrała kolejna Pani, również bardzo uprzejma. Gdy tylko rozpocząłem rozmowę o giełdzie staroci, Pani z MOKiSu doszła do wniosku, że pewnie jestem wystawcą i szybko zaczęła mi podawać fakty związane z organizacją: że giełda odbywa się w każdą trzecią niedzielę miesiąca, od godziny X do godziny Y; że od wystawców nie pobierana jest żadna opłata. Pomyślałem sobie: "no! Dobrze trafiłem, organizatorem musi być MOKiS!" Wyprowadziłem Panią z błędu i powiedziałem, że nie jestem wystawcą i że interesuje mnie giełda, która już miała się odbyć. Zapytałem więc, czy zaplanowana na 15. maja giełda się w ogóle odbyła. Miła Pani poprosiła o chwileczkę na zaciągnięcie informacji. Po chwili oznajmiła mi, że nie ma pojęcia, czy się odbyła, ale może podać mi numer telefonu do osoby, która na pewno mi pomoże.
Pomyślałem sobie: "Ale o co chodzi? Organizatorem giełdy jest MOKiS, który nie wie, czy organizowana przez niego impreza w ogóle się odbyła..." Zadzwoniłem pod numer, który podała mi Pani z MOKiSu. Jak się okazało, odebrał sam Wiceburmistrz Oleśnicy, osobiście zajmujący się tematem giełdy staroci. Na moje pytanie o majową giełdę odpowiedział, że nie odbyła się, bo były niesprzyjające warunki pogodowe, a w ogóle, to z tego co pamięta, to w tym samym czasie odbywała się giełda we Wrocławiu (sprawdziłem już po naszej rozmowie: giełda staroci przy ul. Gnieźnieńskiej we Wrocławiu zaczyna się w czwartek poprzedzający każdą OSTATNIĄ SOBOTĘ miesiąca i trwa do soboty). Według Pana Wiceburmistrza, to pogoda była główną przyczyną tego, że do Oleśnicy nie przyjechał ANI JEDEN WYSTAWCA. Faktycznie, akurat tamtego dnia pogoda do najładniejszych nie należała, ale moje zdjęcia z rynku pokazują, że około godz. 13:00 na rynku było już sucho, a zza chmur próbowało wyglądać słońce. Dobra, może rzeczywiście pogoda miała jakiś wpływ na ilość wystawców... Ale czy do tego stopnia, żeby odwoływać całą imprezę? We Wrocławiu - giełda staroci przy ul. Gnieźnieńskiej odbywa się niezależnie od pogody. I to bez promocji ze strony wrocławskiego ratusza...

Na pytanie o koszty poniesione z tytułu wydatków na promocję tej imprezy, Pan Wiceburmistrz nie potrafił odpowiedzieć. Powiedział tylko, że wszelkie wydatki związane z oleśnicką giełdą staroci związane praktycznie tylko i wyłącznie z jej promocją, a już nie organizacją samej giełdy. Dlatego właśnie organizatorzy nie mogli sobie pozwolić na przygotowanie zadaszonych stoisk, które mogłyby uchronić wystawców i ich antyki przed (niejednokrotnie) szkodliwym działaniem deszczu.

Na pytanie o to, kto jest formalnym organizatorem tej imprezy, odpowiedział, że "Pan Burmistrz", czyli Urząd Miasta Oleśnica. Na to ja odparłem, że to wcale nie jest takie oczywiste i opowiedziałem mu całą moją historię poszukiwania informacji na temat giełdy. Dla mnie jest to sytuacja cokolwiek dziwna, by w kancelarii Urzędu Miasta nie wiedziano, że Urząd Miasta jest organizatorem imprezy mającej na celu promocję miasta. A jeżeli organizatorem jest MOKiS, to dlaczego nikt nie potrafił mi powiedzieć czy ta majowa giełda się odbyła, czy nie...?

W międzyczasie wystosowałem wniosek o udostęnienie informacji publicznej dotyczącej wydatków poniesionych na promocję giełdy staroci w Oleśnicy. Czekam na odpowiedź...

Osobiście uważam, że jeśli już wydaje się jakiekolwiek PUBLICZNE pieniądze na promocję miasta (której służyć miała giełda staroci), to należy zrobić wszystko, żeby ta promocja była SKUTECZNA, oraz by w niedalekiej przyszłości przynosiła miastu JAKIEŚ KORZYŚCI. Jakiekolwiek...

Proszę sobie teraz wyobrazić sobie kolekcjonera-hobbystę z jakiegoś odległego zakątka Dolnego Śląska. Kiedyś usłyszał (lub zobaczył reklamę), że w maju w Oleśnicy będzie miała miejsce fajna giełda staroci, na której można znaleźć małe zabytkowe perełki. Człowiek ten czekał całymi tygodniami. W końcu się doczekał i wybrał się na wycieczkę do Oleśnicy. Niestety musiał się obejść smakiem. Tak szeroko rozreklamowana giełda staroci zwyczajnie się nie odbyła. Trudno, trochę się rozczarował, ale postanowił pozwiedzać samą Oleśnicę. Patrzy: ZAMEK! Myśli: "co prawda przyjechałem na giełdę, ale jej nie ma. To może chociaż pozwiedzam sobie zamek!" Podchodzi... Kolejne rozczarowanie! Zamek zamknięty na cztery spusty, nieudostępniony do zwiedzania (Tak, wiem! Nie jest własnością miasta. Podobnie zresztą jak lotnisko...). Trudno... Idzie dalej. Patrzy: kościoły! Duuużo kościołów! Oczywiście nie mógł im się dokładniej przyjrzeć, bo jedne świątynie były zamknięte (ze względu na zły stan techniczny), a w innych akurat odbywały się nabożeństwa. Mając przed sobą długą drogę powrotną, nie czekał już na zakończenie mszy. Wsiadł  do samochód i mocno rozczarowany i zły wrócił do domu.

Nic nie skorzystał, nic nie zobaczył. Rozczarował się giełdą staroci, której nie było; rozczarował się Oleśnicą... Czy taki człowiek wróci jeszcze do Oleśnicy? Chciałbym wierzyć, że tak...

Tak wygląda promocja miasta w oleśnickim wydaniu z punktu widzenia jej odbiorcy: nie wiadomo kto jest organizatorem, co powoduje, że odpowiedzialność zostaje rozmyta pomiędzy podmiotami; brak inwencji i oryginalności; brak polotu; brak alternatywy.

W obecnej sytuacji należy trzymać kciuki, by w dniach 18-19 czerwca, w trakcie tzw. "Święta Miasta" (swoją drogą: któremu urzędnikowi przeszkadzała nazwa "Dni Oleśnicy"?) pogoda dopisała... Bo inaczej podmiot odpowiedzialny za organizację będzie zmuszony odwołać całą imprezę...
Bo jeszcze Dodzie się makijaż rozmaże...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz...