sobota, 4 czerwca 2011

Lotnisko: realne plany czy pobożne życzenia?

Kilka tygodni temu na łamach Panoramy Oleśnickiej (nr 19, 2011) ukazał się tekst p. Zdzisława Kierkicza, w którym zaprezentował on czytelnikom Stowarzyszenie Przyjaciół Lotniska - Oleśnica oraz perspektywę przejęcia terenów byłego lotniska przez lokalne samorządy i utworzenia Powiatowego Lotniska Cywilnego Pożytku Publicznego. Tekst ten odebrałem jako zaproszenie do dyskusji na temat mniej lub bardziej realnej przyszłości lotniska.

Według definicji słownikowej, dyskusja służy zazwyczaj wymianie poglądów, gdy ścierają się ze sobą osoby prezentujące różne, często odmienne stanowiska. Wówczas dyskusja staje się jedną z form zapobiegania konfliktom oraz jedną z metod wypracowywania kompromisów. Oprócz funkcji pojednawczej, dyskusja pełni też rolę poznawczą, gdy osoba o większym zasobie wiedzy na jakiś temat ("nauczyciel") naprowadza "ucznia" na sposób rozumowania ułatwiający zrozumienie danego zjawiska. Niestety pomimo wcześniejszych zapewnień, w swoim ostatnim tekście (Panorama Oleśnicka, nr 22, 2011), p. Kierkicz tej dyskusji, zarówno w jej funkcji pojednawczej, jak i poznawczej, oleśniczanom odmawia. Bo jak inaczej rozumieć jego radykalny argument wyrażony w tonie "nie znasz się, więc się nie wypowiadaj"? Kierując się logiką zaprezentowaną przez p. Kierkicza, około  95% mieszkańców Oleśnicy i 99% mieszkańców powiatu oleśnickiego nie ma prawa wypowiadać się w sprawie lotniska, ponieważ nigdy nie mieli z nim nic wspólnego ani z lotniskiem, ani z lotnictwem. Tego typu stwierdzeniami p. Kierkicz najzwyczajniej w świecie odbiera im prawo do wyrażania opinii w tym temacie. Na taką postawę zgodzić się nie mogę. A jest ona tym bardziej szokująca, że inicjatywy przejęcia terenów lotniska i jego zagospodarowania mają się podjąć instytucje publiczne, czyli lokalne samorządy i to one zapewne będą miały zaangażować w tym celu publiczne fundusze.

Wyrażam głęboką nadzieję, że opinia wyrażona przez p. Kierkicza jest jego prywatną opinią, której Stowarzyszenie Przyjaciół Lotniska nie podziela i nigdy nie podzieli. W przeciwnym wypadku byłoby to zaprzeczeniem prospołecznej idei Stowarzyszenia Przyjaciół Lotniska, którą, mam nadzieję, kierują się członkowie Stowarzyszenia. Polityka rugowania z dyskusji osób mających odrębne zdanie, jakkolwiek byłaby korzystna dla samego Stowarzyszenia, to nie wróżyłaby nic dobrego Oleśnicy, jej mieszkańcom i mieszkańcom powiatu oleśnickiego. Każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii w sprawach publicznych. A sprawa lotniska właśnie do takich spraw należy.

Tekst p. Kierkicza rozczarował mnie jeszcze z innego powodu. Do tej pory p. Kierkicz wydawał się być dyskutantem na poziomie. Jego pierwszy tekst oraz wypowiedzi wygłaszane na forum internetowym trzymały pewien ponadprzeciętny poziom, co stwarzało szansę na twórczą polemikę. W ton dotychczasowej dyskusji doskonale (w znakomitej większości) wpasowali się swoimi wypowiedziami internauci, co sprawiło, że dyskusja była bardzo rzeczowa. Niestety, swoim ostatnim tekstem p. Kierkicz tę konstruktywną dyskusję zgasił. O ile w swoich dotychczasowych wypowiedziach wydawał się szanować dyskutantów, to w swoim ostatnim tekście bardzo płynnie przeszedł z tematu lotniska do dość płytkich docinków pod moim adresem, próbując zdyskredytować mnie, jako interlokutora. Tym samym udowodnił, że również jemu polityka - niestety ta nie najwyższych lotów - wcale nie jest obca. Na tego typu zaczepki odpowiadać nie mam zamiaru, gdyż nie wnoszą one nic do tematu lotniska i to nie o nich chcieliby się dowiedzieć czytelnicy-mieszkańcy Oleśnicy i powiatu oleśnickiego. I uprzejmie proszę p. Kierkicza o uszanowanie tego faktu.

W kwestii stanu wiedzy oleśniczan o projekcie "Lotnisko - Oleśnica" niewiele się zmieniło. Wiadomo tylko, że miałoby to być lotnisko towarowe. Kto byłby właścicielem? Kto inwestorem? Kto wykorzystywałby lotnisko? Jakimi pobudkami, oczywiście poza rzekomym skokiem cywilizacyjnym dla regionu, kierują się członkowie Stowarzyszenia? Jaką rolę w całym projekcie miałoby odgrywać Stowarzyszenie? Próżno szukać odpowiedzi na te i wiele innych pytań w dotychczasowych wypowiedziach p. Kierkicza. Jednak domyślam się, że takie szczegółowe plany nie są tematem wewnętrznej dyskusji członków Stowarzyszenia.

Wspomniana przeze mnie dyskusja prowadzona na jednym z lokalnych forów internetowych pokazała, dwie istotne rzeczy: po pierwsze - jak bardzo temat lotniska jest tematem ważnym dla oleśniczan. Odbieranie im prawa do wyrażania własnych opinii jest zdecydowanie nie na miejscu. Po drugie - jak bardzo sprawa lotniska poróżniła mieszkańców na radykalnych i umiarkowanych jego zwolenników i przeciwników. Proszę wybaczyć mój sceptycyzm, ale mam nieodparte wrażenie, że wszystkie plany inwestycyjne, o których wspomina p. Kierkicz, czyli: "ogrodzenie i monitoring lotniska, konieczny remont choćby konserwacyjny drogi startowej, dróg kołowania i płaszczyzn postoju samolotów, niezbędne wyposażenie >>wieży<<  i radio-nawigacyjne" to perspektywa zbyt skromna, by sprawić, by lotnisko stało się kołem zamachowym rozwoju całego regionu. A przecież wizji rozwoju regionu p. Kierkicz poświęcił całe 2 kolumny swojego tekstu, nie podając ani jednego konkretu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że największym i najważniejszym ograniczeniem są fundusze. Dlatego w moim uznaniu, wizja, którą roztoczył p. Kierkicz, w zderzeniu z dość mocno ograniczonymi funduszami i możliwościami technicznymi i organizacyjnymi lokalnych samorządów oraz naszymi polskimi realiami*, to raczej przejaw pobożnych życzeń, niż realnej przyszłości.

Z poważaniem
Damian Siedlecki

* Dla ostudzenia nastrojów zapraszam do lektury artykułu "Miliardy na Okęciu w błoto? >>Lotnisko trzeba zamknąć<<" w stołecznym wydaniu Gazety Wyborczej. Nasze "polskie realia" są takie, że w naszym kraju lotniska raczej się zamyka, niż reaktywuje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz...