piątek, 9 września 2011

Ratusz idzie na wojnę...

...z oleśnickimi przedsiębiorcami. I to na wielu frontach!

Front pierwszy - tutaj toczą się najcięższe boje. Grupa Armii "Zachód" pod dowództwem samego Pana Generała, zgrupowana w okolicach ulicy Skłodowskiej-Curie już od kilkunastu miesięcy bezskutecznie oblega Zielony Rynek zaciekle broniony przez oddziały "Handlexu". Kilka dni temu, na swojej stronie internetowej, dowódca Ratuszowych zarządził zmianę taktyki: "Jedyne, co mógłbym postulować, to bojkot tego miejsca przez samych mieszkańców i takie działanie może zmienić wygląd tego obszaru, bo z Urzędu ze względu na prywatną własność już więcej zrobić nie można. Zapewniam jednak, że cały czas monitorujemy sytuację i nie ustajemy we wszelkich możliwych działaniach". Sytuacja Ratuszowych na tym froncie jest trudna, ale nie beznadziejna.

Front drugi. Grupa Armii "Centrum", również dowodzona przez Pana Generała, prowadzi działania zaczepne, skierowane przeciwko rebeliantom, potocznie zwanym "Żabki". Do bezpośrednich starć jeszcze nie doszło, ale głównodowodzący zapowiedział, że chciałby osobiście i skutecznie rozwiązać problem rebeliantów: "Jeśli działania Komisji Przeciwdziałania Alkoholizmowi nie przyniosą skutku, to rozważam przygotowanie projektu uchwały ograniczającego czas działalności placówek handlowych".

Front trzeci. Grupa Armii "Południe", której dowodzącym jest Pan Pułkownik, została skierowana przeciwko grupce rebeliantów dowodzonych przez ludzi określanych pseudonimami "Optyk", "Kosmetyk" i "Kwiaciarz". Jeden z wyższych stopniem oficerów ratuszowych wyjaśnia przyczyny takiego manewru taktycznego: "Umowy dzierżawy na ten teren wygasły i miasto postanowiło ich nie  przedłużać. Chcemy, żeby ustawione tam przez dzierżawców pawilony zostały przez nich usunięte. Obowiązkiem dzierżawcy po zakończeniu umowy jest usunięcie poniesionych nakładów". Pan Pułkownik, znany ze swojego ciosu sierpowego, niekoniecznie lewego, nie przebiera w słowach, gdy wypowiada się o przeciwniku: "Te obiekty szpecą, wstrętnie to wygląda, niektóre są nieczynne i dlatego chcemy się tego pozbyć". Do starć jeszcze nie doszło, na razie obie strony okopują się na swoich pozycjach.

Przed nami długa i krwawa wojna. Wojna, w której strony nie będą przebierać w środkach, a jeńcy brani nie będą. Niestety, najgorsze, co Oleśnicę czeka, to smutny krajobraz po bitwie:
Zniszczenia wojenne w Oleśnicy. (Zdjęcie pochodzi ze strony Pana Marka Nienałtowskiego: www.olesnica.org)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz...