poniedziałek, 26 września 2011

Prawda ratusza, a prawda obiektywna

Długo zwlekałem z tym tekstem. Mniej więcej od miesiąca, cały czas ten temat chodził mi po głowie. Prawda? Czy nie prawda? Kto ma rację? Biłem się z wątpliwościami. Nie chciałem strzelać w ciemno, więc postanowiłem zasięgnąć opinii. Opinia przyszła dzisiaj.
Ostrzegam: będzie długo, nudno i nieprzyjemnie! No może nie do końca nudno, bo będą zwroty akcji.

Prawie dokładnie miesiąc temu byłem świadkiem spektaklu:

Oto radny Rady Miasta z ramienia Porozumienia Samorządowego 2002 (a jakże!!!), jako pierwszy zabiera głos w dyskusji na temat wykonania budżetu miasta w pierwszym półroczu roku bieżącego. I od razu zadaje "najtrudniejsze" pytanie, coś w rodzaju: "Panie Burmistrzu, jak to jest z tym kompleksem sportowym?". 
Pan Burmistrz dokładnie takiego pytania oczekiwał - był świetnie przygotowany! Odpowiadał koncertowo! Rzucał przykładami jak z rękawa! Wśród paragrafów i liczb poruszał się jak ryba w wodzie! Od czasu do czasu posługiwał się co prawda materiałami na kartkach, ale to wszystko wyglądało bardzo naturalnie. Cytował nawet przyjęte kilka dni wcześniej stanowisko Rządu, "które odrzuca, negatywnie opiniuje (...) zmiany (w projekcie ustawy o zamówieniach publicznych: przypis mój) dotyczące stosowania innych kryteriów niż cena". Dalej było już tylko utyskiwanie na Ustawę o Zamówieniach Publicznych, przykłady z innych miast mających takie same i rzekomo nawet większe problemy niż Oleśnica.

Obszerną, prawie półgodzinną relację z tego przedstawienia można obejrzeć tutaj:


Dzięki temu przedstawieniu, do opinii publicznej trafił przekaz: "Zrobiliśmy wszystko, żeby wykluczyć nierzetelnego wykonawcę z przetargu. Nie udało się. Teraz mamy problemy. To nie nasza wina, ale  winna jest ustawa, która jest beznadziejna! Patrzcie: nawet sam Rząd i sam Urząd Zamówień Publicznych podzielają naszą opinię! Więc dlaczego, do jasnej Anielki, wszyscy się czepiacie?!?!"

W trakcie wystąpienia Pana Burmistrza, bez trudu odnalazłem stanowisko rządu, na które się powoływał (polecam:  od 4 minuty 31 sekundy filmu). Zacząłem je czytać. Próbowałem zrozumieć ten urzędniczy bełkot. A najbardziej zaintrygowały mnie słowa: "w sytuacji gdy zamawiający dokonuje szczegółowego opisu przedmiotu zamówienia i precyzyjnie określa zarówno termin wykonania zamówienia, warunki gwarancji, parametry techniczne i jakościowe, określanie dodatkowego, poza ceną, kryterium oceny ofert, jest bezprzedmiotowe – albowiem kwestie te są bezwzględnie wymagane od ka dego z wykonawców przystępujących do postepowania o udzielenie zamówienia. Tym samym w przedstawionej sytuacji jedynym kryterium powinna być cena".
Przeczytałem raz... Drugi... Trzeci... No w sumie logiczne! Tak logiczne i tak oczywiste, że aż żenujące! Skoro w specyfikacji warunków zamówienia znajduje się WSZYSTKO, POZA CENĄ, to trudno wymagać, by kryterium oceny ofert stanowiło cokolwiek innego niż cena! No bo co innego? Kolor koperty? Bez sensu!

A gdyby tak okres gwarancyjny umieścić nie w opisie dotyczącym przedmiotu zamówienia, który jest jednakowy dla wszystkich oferentów, ale właśnie wśród kryteriów oceny ofert? Wówczas oferenci mogliby się licytować na długość okresu gwarancyjnego i oczywiście korzystniejsze byłyby te oferty, które zawierałyby dłuższy okres gwarancyjny. Jednak w dalszym ciągu trapiły mnie wątpliwości: może się nie da? Może to jest niemożliwe w przypadku zamówień na roboty budowlane? Tak przynajmniej mogło wynikać ze słów Pana Burmistrza.

Jako człowiek dociekliwy, postanowiłem poradzić się ekspertów. Wysłałem zapytania z dokładnym i obiektywnym opisem całej sprawy do dwóch znawców tematu: do p. Tomasza Czajkowskiego, byłego prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, obecnie redaktora naczelnego czasopisma "Zamówienia Publiczne Doradca", oraz do p. Adriana Furgalskiego, niezależnego eksperta, członka Zespołu Doradców Gospodarczych 'TOR'.

Pierwszy z ekspertów nie odpowiedział na maila. Ale wydaje mi się, że wystarczającą odpowiedź na moje pytanie znalazłem w jednym z wywiadów udzielonych przez niego Gazecie Wyborczej (wywiad opublikowany w dniu 13. czerwca 2011):
"W ubiegłym roku cena była jedynym kryterium w 95 proc. przetargów budowlanych! Dlaczego organizujący je urzędnicy tak rzadko sięgają po inne kryteria, np. długość okresu gwarancji? Przyczyn może być wiele, ale według mnie najczęstszą jest asekurancki stosunek zamawiających. Boją się, że jeśli wybiorą ofertę nie najtańszą, w jakimś sensie staną się nie tyle podejrzani, co (...) zainteresuje się nimi np. Centralne Biuro Antykorupcyjne. (...) Kiedyś zapytałem o to kilku samorządowców. Za każdym razem odpowiedź była mniej więcej taka: gdybym wybrał drugą czy trzecią w kolejności cenową ofertę, to musiałbym się gęsto tłumaczyć kontrolerom z Regionalnej Izby Obrachunkowej. A istniałoby też duże prawdopodobieństwo, że pójdzie jakaś notatka do CBA. Na co mi te problemy".
I dalej:
"(...) przede wszystkim zamawiający muszą zrozumieć, że stosując wyłącznie kryterium cenowe, strzelają sobie w kolano. Utarło się w naszym kraju - według mnie - szkodliwe przekonanie, że kto kupuje najtaniej, ten jest gospodarny, postępuje dokładnie wedle tego, co mówi ustawa o finansach publicznych. I w związku z tym zasługuje na uznanie i pochwałę".

Drugi z ekspertów, p. Adrian Furgalski przysłał mi dziś taką oto odpowiedź:
"Jeśli podstawowe pytanie brzmi, czy w przetargu należało oprócz kryterium ceny umieścić np. kryterium gwarancji, to odpowiedzi sam Pan sobie udzielił :) Dzisiaj tak konstruowane są wszystkie przetargi na budowy dróg przez Państwo: cena, okres gwarancji i czasami zaczyna teraz być stosowany okres realizacji budowy. Tak więc, nic oczywiście nie zobowiązuje zamawiającego do nadania cenie wagi 100%. W SIWZ trzeba bardziej skoncentrować się na wymaganiach względem oferentów, żeby starać się odsiać mało wiarygodnych. A w ofertach można pograć wówczas nie tylko ceną. W Sejmie nowej kadencji mam nadzieję będzie nowela ustawy pzp i ocena techniczna potencjalnego wykonawcy stanie się pierwszym etapem każdego przetargu na roboty budowlane".

W tym momencie wszystkie moje wątpliwości zostały rozwiane!
Niestety, w świetle powyższych wypowiedzi ekspertów, należy stwierdzić, że Pan Burmistrz wprowadził opinię publiczną w błąd! Nigdzie, absolutnie nigdzie nie istnieje wymóg określania ceny, jako JEDYNEGO kryterium wyboru najkorzystniejszej oferty! Wręcz przeciwnie: według słów p. Furgalskiego, inne kryteria - dotyczące tylko i wyłącznie przedmiotu zamówienia - POWINNY być stosowane, by "odsiać" nierzetelnych wykonawców. Niestety Pan Burmistrz z tej okazji nie skorzystał, zastosował jedynie słuszne kryterium, przez co mamy w Oleśnicy taką, a nie inną sytuację... Sytuację, z którą Pan Burmistrz poradzić sobie nie potrafi i której końca nie widać...

Osobiście bardziej skłonny jestem zaufać niezależnym ekspertom, niż uwierzyć w tłumaczenia Pana Burmistrza i jego zapewnienia, zrobił wszystko, by wykluczyć nierzetelnego wykonawcę z przetargu. W tym przypadku, opinia obiektywnego eksperta bierze górę nad "wiedzą i doświadczeniem" Pana Burmistrza.

Wszystko wskazuje na to, że Pan Burmistrz na swój sposób zinterpretował stanowisko Rządu, tylko po to, by wybielić się w oczach opinii publicznej. Jestem w stanie tolerować różne wpadki Pana Burmistrza... Ale naginanie faktów i wprowadzanie opinii publicznej w błąd nie przystoi osobie na tak eksponowanym stanowisku...

A może właśnie taka jest władza? Propaganda sukcesu i przekonanie o własnej nieomylności?

PS. Osobom zainteresowanym mogę udostępnić pełną treść korespondencji z p. Adrianem Furgalskim. Mój adres mailowy: siedlaq@gmail.com.


Zbieżne:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz...