czwartek, 13 października 2011

Błogostan Pana Burmistrza

Pan Burmistrz na swojej stronie internetowej (wpis z 2011.10.10), w odpowiedzi na pytanie zadane mu przez jednego z mieszkańców Oleśnicy żywo zainteresowanych wyjaśnieniem sprawy przeciągającej się budowy kompleksu sportowo-rekreacyjnego przy ul. Brzozowej, wciąż trwa w błogim stanie przekonania o nieomylności własnej i podległych mu urzędników, a krytyczne opinie ludzi "niekompetentnych" i "czerpiących wiedzę z gazet i e-maila" go nie obchodzą.

W nawiązaniu do niezależnych opinii przedstawionych na moim blogu, Pan Burmistrz posługuje się mocno przejaskrawionym i bardzo przesadzonym, hipotetycznym przykładem 100-letniej gwarancji. Żadna, nawet najbardziej szanująca się firma budowlana, w żadnym przetargu nie udzieli tak długiej gwarancji na swoje prace. Z bardzo prostej przyczyny: szanse na dotrzymanie tak długiej gwarancji przez jakąkolwiek firmę są czysto hipotetyczne i Pan Burmistrz doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jednak już gwarancja 5- czy 10-letnia byłaby możliwa.
Nie jestem prawnikiem, ale mocno mi się wydaje, że nie jest też prawdą, że w przypadku wcześniejszego ogłoszenia upadłości przez wykonawcę, zamawiający nie może egzekwować swoich praw. Logicznym byłoby, gdyby poszkodowany zleceniodawca mógł dociekać swoich praw wynikających z umowy (w tym również ewentualnego odszkodowania) u syndyka masy upadłościowej, który od momentu ogłoszenia upadłości zarządza majątkiem takiej firmy. Kierując się tokiem myślenia prezentowanym przez Pana Burmistrza, pojęcie gwarancji można by całkowicie wykreślić z polskiego prawa cywilnego, bo przecież równie dobrze można sobie wyobrazić sytuację, w której nierzetelny wykonawca ogłasza upadłość już następnego dnia po realizacji przedmiotu umowy. Czy w takiej sytuacji zleceniodawca również nie mógłby się ubiegać o swoje prawa? Ze słów Pana Burmistrza wyraźnie wynika, że nie. Z zatrwożeniem zapoznałem się z taką opinią Pana Burmistrza. Jest ona o tyle zdumiewająca i niepokojąca, że właśnie jeden z członków konsorcjum realizującego inwestycję przy ul. Brzozowej jest w stanie upadłości.

Dalej czytamy o tym, jak Pan Burmistrz z niewiarygodną pewnością siebie podważa kompetencje jednego z ekspertów, zarzucając mu nieznajomość ustawy Prawo zamówień publicznych. Wydaje mi się, że znakomita większość czytelników mojego bloga prawidłowo zrozumiała słowa eksperta, a jedynie Pan Burmistrz zinterpretował je po swojemu. Wyjęte z kontekstu słowa: "w specyfikacjach istotnych warunków zamówienia trzeba bardziej skoncentrować się na wymaganiach względem oferentów, żeby starać się odsiać mało wiarygodnych" rzeczywiście mogą sugerować, że chodzi o kondycję finansową oferenta. Jednak po przeczytaniu całości wypowiedzi p. Furgalskiego, zrozumiałym jest, że miał on na myśli między innymi okres gwarancyjny. Okres gwarancyjny zwykle dotyczy przedmiotu zamówienia, a nie właściwości wykonawcy, jak sugeruje Pan Burmistrz. Zatem przytoczone sformułowanie nie pozostaje w sprzeczności z ustawą o zamówieniach publicznych. Co więcej - w poprzednim tekście próbowałem udowodnić, posługując się opiniami ekspertów, że przecież długość okresu gwarancyjnego wcale nie musi znajdować się w opisie przedmiotu zamówienia (nie musi być ustalana odgórnie przez zamawiającego), a wręcz może stanowić jedno z kryteriów oceny ofert, a zatem "przedmiot licytacji". Więc gdzie tu sprzeczność z zapisami ustawy o zamówieniach publicznych? Pan Burmistrz najwyraźniej opacznie zrozumiał mój tekst.

Owszem, wielce prawdopodobnym jest, że oferent o niepewnej kondycji finansowej nie będzie w stanie zaoferować konkurencyjnego okresu gwarancyjnego. I na tym cały wic polega. Właśnie takie "odsianie mało wiarygodnych oferentów" z dużym prawdopodobieństwem pozwoliłoby uniknąć niewygodnej sytuacji zaistniałej w naszym mieście. Niestety tego Pan Burmistrz nie potrafi przyjąć do wiadomości. Z góry odrzuca ewentualność stosowania kryterium innego niż cena, jako nieskuteczną lub wręcz korupcjogenną. Ta opinia o nieskuteczności kryteriów innych niż cena bynajmniej nie wynika z przykrych doświadczeń Pana Burmistrza w temacie przetargów, bowiem jeszcze chyba żaden przetarg organizowany przez UMO i rozstrzygnięty, nie posiadał innego kryterium, jak tylko cenowe.

Na koniec Pan Burmistrz, z typowym dla siebie wyczuciem taktu wyraził ubolewanie nad tym, że w tym kontrowersyjnym temacie zabierają głos "osoby, które nie zajmują się na co dzień zawodowo udzielaniem zamówień publicznych, nie ponoszą z tego tytułu żadnej odpowiedzialności, ani zawodowej, ani publicznej, a swoją wiedzę czerpią z gazet i e-maila", co równie dobrze można odczytać jako "cóż wy, maluczcy, możecie wiedzieć o przetargach?". Tym samym Pan Burmistrz odmawia prawa głosu nam - mieszkańcom Oleśnicy - w tak istotnej dla nas wszystkich sprawie. Pan Burmistrz zastosował tutaj również typowy zabieg socjotechniczny, równie stary jak sama polityka: jeśli komuś brakuje argumentów, to najłatwiej jest przenieść dyskusję na inne tory, najlepiej dyskredytując interlokutora. O ile mojej osobie można zarzucić niekompetencję, bo owszem, z zamówieniami publicznymi mam niewiele wspólnego, a tematem zainteresowałem się, bo dotyczy on miasta, w którym mieszkam ja, moja rodzina i moi przyjaciele. Ale zarzucać brak kompetencji byłemu Prezesowi Urzędu Zamówień Publicznych, p. Tomaszowi Czajkowskiemu, czy niezależnemu ekspertowi z Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR", p. Adrianowi Furgalskiemu - po prostu nie wypada.
Swoje zdanie wyraziłem po zasięgnięciu opinii u tych właśnie ekspertów. Dobry obyczaj nakazywał mi poczekać z publikacją tego tekstu przynajmniej na jedną z tych opinii. Obyczaju tego dochowałem. Jedną opinię otrzymałem mailem, co Panu Burmistrzowi najwyraźniej się nie spodobało. W odpowiedzi przytoczę tylko jedno zdanie z oficjalnej strony Urzędu Miasta: "W dobie wszechobecnej informatyzacji żadna z instytucji zajmujących się dostarczaniem towarów czy usług nie może ignorować faktu potęgi i możliwości jakie daje najnowocześniejsze medium jakim jest Internet".
Drugą opinię znalazłem w gazecie, co również spotkało się z krytyką Pana Burmistrza. Otóż jako ciekawostkę podam tylko, iż Pan Burmistrz najwyraźniej czytuje ten sam dziennik i swoją wiedzę najpewniej czerpie z tego samego, co ja, czasopisma. Wystarczy porównać wypowiedź Pana Burmistrza z 31. sierpnia 2011 r. (od 8. minuty filmu):


z jednym z artykułów opublikowanych w częstochowskim wydaniu "Gazety Wyborczej" pt.: "Basen na Tysiącleciu już pełny wody i... problemów". Różnica między mną, a Panem Burmistrzem jest taka, że ja podaję źródło swoich informacji. Pan Burmistrz najwyraźniej nie musi...

Wielka szkoda, że Pan Burmistrz w swojej wypowiedzi w ogóle nie ustosunkował się do głównego wątku mojego poprzedniego tekstu, mianowicie wprowadzania opinii w błąd. Owo wprowadzenie w błąd miało polegać na uzasadnieniu wyboru ceny, jako jedynego możliwego kryterium oceny ofert i posłużenia się argumentem w postaci stanowiska Rządu RP, zinterpretowanego w niewłaściwy sposób. Tym samym wyraźnie dał do zrozumienia, że w przetargu na roboty budowlane przy kompleksie sportowym nie było innej możliwości, tylko trzeba było zastosować kryterium cenowe.
Tymczasem stanowisko Rządu RP orzeka, że w sytuacji, gdy wszystkie inne parametry przedmiotu zamówienia są szczegółowo opisane w SIWZ, wówczas cena jest rzeczywiście jedynym możliwym kryterium. I to jest rzecz bardziej niż oczywista. Natomiast w przypadku, gdy zapis o okresie gwarancyjnym nie znajduje się w SIWZ, wówczas gwarancja, obok ceny może stanowić takie kryterium. Wynika to bardzo jednoznacznie z zacytowanych przeze mnie wypowiedzi ekspertów. Tymczasem w uzasadnieniu opublikowanym na swojej stronie internetowej, Pan Burmistrz przechodzi nad tym do porządku dziennego, mówiąc, że owszem, możliwe są także inne kryteria, a swoją wypowiedź z dnia 31. sierpnia pozostawia bez komentarza.

Dlatego też należałoby zadać Panu Burmistrzowi pytanie wprost: czy prawdą jest, że 31. sierpnia 2011 roku na sesji Rady Miejskiej wprowadził opinię publiczną w błąd, w niewłaściwy sposób interpretując stanowisko Rządu RP, co mogło sugerować, że żadne inne kryterium, poza cenowym, nie mogło znaleźć zastosowania w przypadku przetargu na budowę kompleksu sportowego przy ul. Brzozowej?

W wypowiedzi Pana Burmistrza zawarta jest jedna pozytywna informacja: "wykonawca zgłosił już obiekt do odbioru Straży pożarnej i w Sanepidzie celem uzyskania opinii odnośnie pozwolenia na jego użytkowanie". Zatem jest szansa, że kompleks sportowy przy Brzozowej zostanie udostępniony mieszkańcom Oleśnicy. Najpóźniej przed kolejnymi wyborami samorządowymi...


Zbieżne:

2 komentarze:

  1. Burmistrz Oleśnicy od wielu lat stosuje zasadę "rzucam paragrafami - nikt ich nie sprawdzi". Kiedys był taki radny Marek Lewandowski, jedyny który zabierał głos, jedyny który w każdy czwartek siedział w bibliotece w oczekiwaniu na mieszkańców i jedyny który zechciał sprawdzić czy burmistrz podaje prawdziwe paragrafy. Okazało się, że nie odtyczyły one tematu. Teraz także sytuacja może się powtarzać. Ale któremu z radnych zechce sie to sprawdzać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Anonimie,

    masz na myśli Marka Lewandowskiego, czy Mariana? Bo o Marianie słyszałem co nieco, natomiast o Marku - nic.
    Sam nie podejmę się oceny p. Lewandowskiego, bo zapewne były to dość zamierzchłe czasy, kiedy zamiast samorządu, moją głowę zajmowały nieco lżejsze tematy i p. Lewandowskiego po prostu nie znam. Ale jeśli prawdą jest to, co piszesz, to tylko mu pogratulować.

    Prawdę mówiąc: dziwię się, że żaden z radnych nie wpadł na pomysł, by sprawdzić Pana Burmistrza i zrobić to, co zrobiłem ja: poprosić eksperta o opinię. Wydaje się, że oleśniccy radni zapomnieli o jednej z najważniejszych funkcji Rady Miasta, czyli o funkcji kontrolnej.

    Do końca kadencji mamy 3 lata. 3 lata nadziei, że radni - teraz wyposażeni w pachnące nowością narzędzia pracy - będą potrafili te narzędzia wykorzystać w odpowiedni sposób, nie tylko do układania pasjansów. Póki co - mamy całe mnóstwo interpelacji w sprawie remontu ławeczek w parku, a do takich i podobnych interpelacji naprawdę nie potrzebne są radnym komputery.

    Jeżeli ten temat nie zostanie podjęty na najbliższej sesji RM, to, niestety, będzie to kolejny przejaw siły Pana Burmistrza i bezradności radnych.

    Pozwolę sobie jeszcze na małą dygresję: jeszcze z kolegami z Dla Oleśnicy przygotowaliśmy projekt pewnej uchwały, która daje choć minimalną szansę na zmianę tej komfortowej dla Pana Burmistrza, a kłopotliwej dla radnych i niekorzystnej dla mieszkańców sytuacji. Przez długi czas ten projekt leżał w szufladzie, ale być może trzeba będzie go w końcu odkurzyć. Problemem jest Regulamin Rady Miasta, według którego z projektami uchwał mogą występować tylko Pan Burmistrz, komisje Rady, kluby radnych oraz radni.

    Pozdrawiam,
    DS

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz...