czwartek, 14 kwietnia 2011

Rondo, którego nie ma, ale kiedyś (może) będzie

NEWS DNIA: od samego rana pracownicy firmy budowlanej, zrywają nawierzchnię z RONDA, KTÓREGO formalnie JESZCZE NIE MA (bo nawet nikt nie zdążył go otworzyć).

Perypetie z nim związane ciągną się od grudnia. Dla przypomnienia: 6. września 2010r. Sekcja Dróg Miejskich (SDM - jednostka podległa Burmistrzowi) ogłasza przetarg na wykonanie przebudowy skrzyżowania ulic Daszyńskiego, Hallera, Poniatowskiego i Paderewskiego. W Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia, jako termin jego realizacji widnieje data 10. grudnia 2010. Przetarg zostaje rozstrzygnięty 21. września i niedługo potem pracownicy firmy, która przedstawiła najkorzystniejszą ofertę wchodzą na plac budowy. Budowa tego skrzyżowania typu "małe rondo" (jak się okazało później - wcale nie takie znowu "małe") miała zatem trwać około 10 tygodni.

W grudniu okazało się, że rondo nie zostanie oddane w terminie. Podczas grudniowej sesji Rady Miasta Pan Burmistrz dał do zrozumienia, że zima zaskoczyła wykonawcę, osoby odpowiedzialne za przetarg oraz jego samego. We właściwy sobie sposób wyjaśnił, że "plany ukończenia ronda do połowy grudnia wiązały się z analizą lat wcześniejszych, w których śnieg nie spadał szybciej niż w drugiej połowie tego miesiąca". Oczywiście żadnej z osób odpowiedzialnych za ten przetarg do głowy nawet nie przyszło, że pierwszy śnieg mógłby spać w grudniu. Podobno gdyby zima rozpoczęła się 2 tygodnie później, jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia moglibyśmy się przejechać po nowym rondzie. Ale cóż - z naturą jeszcze nikt nigdy nie wygrał. Jedyne, co nam - Oleśniczanom - pozostało, to przyjąć argumentację Burmistrza, poczekać jeszcze parę tygodni i pogodzić się z utrudnieniami komunikacyjnymi w tej części miasta.

Mijały tygodnie... Ronda nie ma... Mijały miesiące... Przyszła wiosna. Śnieg stopniał. Pojawiło się światełko w tunelu! Na marcowej sesji Rady Miasta (której głównym tematem był stan dróg w mieście) pojawił się dyrektor Sekcji Dróg Miejskich, który powiedział, że jeśli pogoda pozwoli, to rondo przy ul. Daszyńskiego zostanie oddane w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Na te słowa z utęsknieniem czekały tysiące ludzi! Przedsiębiorcy, prowadzący swoje interesy w pobliżu tego skrzyżowania... Mieszkańcy okolicznych budynków... Kierowcy...

W końcu przyszedł dzień 13. (sic!) kwietnia. Tego dnia legły w gruzach nadzieje tych tysięcy osób. Tego właśnie dnia ekipa budowlana rozpoczęła zrywanie tzw. warstwy ścieralnej. Okazało się bowiem (wg słów dyrektora SDM), "że zagęszczenie warstwy ścieralnej nie odpowiada wymogom", w związku z czym inwestor (SDM) zobowiązał wykonawcę do ponownego ułożenia nawierzchni. Podobno na jego koszt. Jako laik, ze słów pana dyrektora wnioskuję, że firma odwaliła fuszerkę i przygotowała asfalt, w którym znalazło się zbyt mało asfaltu w asfalcie. Doprawdy, sam mistrz Bareja by tego lepiej nie wymyślił!
Gdzie indziej można znaleźć wypowiedź pana dyrektora, że "to, że nawierzchnia źle wyszła, wynika też z presji wywieranej na termin wykonania. Te warunki, które były, okazały się jeszcze nie do końca odpowiednie. Było jeszcze za zimno na układanie tej nawierzchni. Wykonawca, chcąc wyjść naprzeciwko oczekiwaniom, chyba się trochę pospieszył". Czyli że mimo pięknej wiosny; mimo, że temperatura momentami w ciągu dnia dochodziła do 20 (!) stopni, to jednak wciąż było za zimno. Poszło pewnie o tych kilka nocy, w czasie których temperatura spadała kilka stopni poniżej jakiejś umownej granicy. Ale jak to możliwe, że w takiej Norwegii, Finlandii czy Kanadzie, gdzie średnie miesięczne temperatury przez 7-8 miesięcy w roku nie przekraczają 10 stopni Celsjusza, buduje się doskonałe szosy i jeszcze lepsze autostrady? A w Polsce, w takiej Oleśnicy, nie można wybudować byle ronda, bo temperatura przez 3 godziny w ciągu dnia była o 1-2 stopnie "za niska".

Ja, jako ewentualny przyszły użytkownik tego ronda, jakoś sobie poradzę przez kolejnych kilka miesięcy. Po prostu wybiorę objazd. Ale szczerze współczuję okolicznym mieszkańcom i przedsiębiorcom. Zwłaszcza tym ostatnim. Z powodu budowy ronda, ruch w ich interesach musiał zmaleć - siłą rzeczy. Najpierw mieli "obiecane" 3 miesiące. Z 3 miesięcy zrobiło się w tej chwili już 7 i końca nie widać. Na pewno są w stanie udokumentować obroty swoich firm przed przebudową skrzyżowania i obecne. Na ich miejscu udałbym się z taką dokumentacją do jakiegoś prawnika, który pomógłby napisać pozew o odszkodowanie z tytułu zmniejszonych dochodów. Moim zdaniem - sprawa jak najbardziej do wygrania... A kogo pozwać? Sekcję Dróg Miejskich, jako inwestora? Oleśnicki magistrat, jako organ nadrzędny? Wykonawcę? Tego nie wiem...

Na koniec kilka zdjęć ronda, którego jeszcze (wciąż) nie ma i nie wiadomo kiedy będzie...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz...