piątek, 1 kwietnia 2011

Oleśniczanin kolonizuje Księżyc


Takiej sensacji w naszym spokojnym mieście jeszcze nie było! Oleśniczanie to ludzie pełni ambicji, dumni z historii swojego miasta. Ale okazuje się, że to również ludzie pełni fantazji, zdolni do niebanalnych działań. No dobra, ale o co chodzi?

Całkiem niedawno, buszując po internecie natrafiłem na archiwa firmy "Lunar Registry". Jest to agencja nieruchomości, zajmująca się sprzedażą działek... na Księżycu. Firma, jak każda inna. Nie wzbudziłaby mojego zainteresowania, gdyby nie to, że wśród klientów tej firmy udało mi się znaleźć... mieszkańca Oleśnicy! Zaintrygowany, postanowiłem go odszukać. Trochę mi to zajęło, ale się udało. Oto jego historia...

Pan Walerian D. (imię zmienione), popularnie nazywany "Dzidkiem" jest osobą nader skromną, dlatego prosił o anonimowość. Jest rodowitym Oleśniczaninem, właścicielem małego sklepiku warzywnego w naszym mieście. Zapytany, skąd pomysł na działkę na Księżycu, powiedział, że przez wiele lat pełnych wyrzeczeń i ciężkiej pracy udało mu się uzbierać trochę pieniędzy, o których nie wiedziała nawet jego własna żona. Postanowił zainwestować. A że jest człowiekiem o niespotykanej wręcz fantazji, niepodlegającym żadnym standardom, postanowił, że uciułane oszczędności przeznaczy na coś nietypowego. Kilka lat temu znalazł w anglojęzycznej prasie ofertę agencji "Lunar Registry" i zainteresował się tematem. Wówczas, firma ta, we współpracy z NASA wprowadziła program o nazwie "Your presence on the Moon" i po bardzo okazyjnej cenie sprzedawała grunty na Księżycu. Jego wybór padł na działkę położoną najbardziej malowniczym obszarze ziemskiego satelity. Sama nazwa tego rejonu: "Morze Spokoju" (łac.: Mare Tranquillitatis), wiele mówi o standardzie tamtejszej okolicy. Niewiele się zastanawiając, kupił działkę o obszarze 5 akrów (2.2 hektara). Niestety nie chciał ujawnić ile wówczas kosztowała go ta inwestycja (w chwili obecnej 5-akrowa działka kosztuje zaledwie 123 dolary).
Mapa księżyca z zaznaczoną działką pana Waleriana

Księżycowe Morze Spokoju z zaznaczoną na czerwono działką pana Waleriana.
Na pytanie, czy jego rodzina wie o jego nietypowym "stanie posiadania" odpowiedział, że jeszcze nie, ale mało brakowało. Po 5 latach od zakupu jego żona robiła porządki w sklepie. W ferworze walki z papierami i rachunkami natrafiła na fakturę z agencji. Na szczęście nie była biegła w językach i do tej pory niczego się nie domyśliła. Zapytany dlaczego "na szczęście", powiedział, że żony się raczej nie boi, ale drugą osobą, która by się o tym fakcie dowiedziała byłaby jego teściowa. "A ta urządziłaby mi piekło na ziemi!" - powiedział pan Walerian, po czym nerwowo zapalił papierosa.

Na koniec zadałem pytanie o jego marzenia. Powiedział, że chciałby wybudować na tej działce domek. Ale nie dla siebie... Nie chciał również odpowiedzieć na pytanie dla kogo. Można tylko domyślać się, że chodzi mu o teściową... Ale o tym cicho sza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dodaj komentarz...